Siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn przegrywali już 0:2, ale 10-minutowa przerwa podziałała na nich pozytywnie. Wygrali trzy kolejne sety i zainkasowali dwa punkty przeciwko MKS-owi Będzin.
Nic więc dziwnego, że po ostatniej piłce Akademicy byli bardzo zadowoleni z tego, co wydarzyło się na parkiecie. - Jeśli nie da się wygrać spotkania w trzech setach, trzeba zrobić wszystko, aby ostatecznie przechylić szalę na swoją korzyść. Myślę, że po dwóch setach kibice nie spodziewali się, że uda nam się odwrócić losy spotkania. Jestem z tego bardzo zadowolony i takie mecze cieszą mnie bardziej, niż ostatnia wygrana z Effectorem Kielce - przyznał Paweł Woicki.
- Nasz przestój w pierwszym secie przy stanie 21:17 zadecydował o przegraniu inauguracyjnej partii. Ekipa z Będzina cały czas grała bardzo dobrze, a my nie czuliśmy się spokojnie. Próbowaliśmy utrudnić im rozegranie akcji odrzucając ich zagrywką, lecz to nam się nie udawało. Dlatego wygrali dwa sety, lecz my wiedzieliśmy co robimy i kolejne odsłony zakończyły się naszym zwycięstwem - wyjaśnił rozgrywający.
Przed Akademikami potyczki z rywalami z górnej części tabeli. - W sobotę czeka nas konfrontacja z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i będzie to bardzo ciężkie spotkanie. Jedziemy tam z otwartymi głowami i będziemy chcieli grać jak równy z równym - zakończył Woicki.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji