- Jest jeszcze za wcześnie, by stwierdzić, czy Kamil Semeniuk zdąży wrócić na finał. Skręcił kostkę po raz pierwszy w życiu, przez co proces rehabilitacji będzie u niego trochę się wydłużać - powiedział po zakończeniu półfinałowej rywalizacji z Jastrzębskim Węglem Oskar Kaczmarczyk, asystent trenera ZAKSY.
Niespełna 21-letni przyjmujący oglądał rewanżowy pojedynek z jastrzębianami (12.04) zza band reklamowych, poruszając się o kulach. Tym samym szkoleniowiec kędzierzynian Ferdinando De Giorgi mógł w nim korzystać jedynie z dwóch nominalnych przyjmujących - Sama Deroo i Rafała Buszka.
I absolutnie nie można wykluczyć, że tak samo zawężony wybór będzie mieć podczas finałowych potyczek z PGE Skrą Bełchatów. O ile istnieje jeszcze cień nadziei na powrót Semeniuka, o tyle absolutnie wykluczony w nich jest udział Francuza Kevina Tillie, dochodzącego do siebie po operacji barku.
W przypadku nastąpienia kryzysowej sytuacji, do gry na przyjęciu przygotowywany jest atakujący Dominik Witczak. Miał już okazję występować w alternatywnej dla siebie roli na początku sezonu 2016/2017, podczas towarzyskiego turnieju "Giganci siatkówki" w Szczecinie.
ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek: Trener reprezentacji mnie zszokował, łzy poleciały mi z oczu
- Z racji posiadania trzech atakujących musimy dokonywać roszad, więc Dominik trenuje jako przyjmujący. Nie będzie to natomiast jego docelowa pozycja - podkreślał wtedy Kaczmarczyk.
Życie napisało jednak niespodziewany scenariusz, zgodnie z którym 34-letni siatkarz znów musi być gotowy na wcielenie się w rolę "strażaka".
- Zmiany pozycji nie przewiduję, ale na pewno nie będę się opierać, jeżeli, dla dobra drużyny, zajdzie taka konieczność. Myślę, że na ataku póki co spisuję się najlepiej, ale jeśli zespół będzie mnie potrzebować na środku bądź w innym miejscu na boisku, z pewnością podejmę się wyzwania - zapowiadał sam zainteresowany w trakcie trwania rozgrywek ligowych.
- Planowaliśmy wpuścić Dominika na przyjęcie w trzecim secie rewanżowego starcia z Jastrzębskim, ale jego przebieg tak się ułożył, że nie bardzo było kiedy to zrobić. Nie przegrywa on rywalizacji na pozycji atakującego z Grzegorzem Boćkiem. Po prostu musimy reagować na zaistniałą sytuację. Potrzebujemy Dominika na wypadek, gdyby cokolwiek zdarzyło się jednemu z przyjmujących - podsumował Kaczmarczyk.
O obronę mistrzowskiego tytułu drużyna z Kędzierzyna-Koźla powalczy już w obecnym tygodniu. Pierwsza finałowa potyczka odbędzie się 19 kwietnia w łódzkiej Atlas Arenie (godz. 18:00). Rewanż w Hali Azoty zaplanowano na 23 kwietnia (20:30).