Jakub Bednaruk o włos od powrotu na parkiet. "Nasz jedyny rozgrywający przez cały mecz biegał do ubikacji"

W spotkaniu z Cerradem Czarnymi było bardzo blisko tego, aby trener Łuczniczki Bydgoszcz pojawił się na boisku po 7-letniej przerwie. W rozmowie z portalem WP SportoweFakty Jakub Bednaruk mówi m.in. o problemach Edgardo Goasa oraz o nowym graczu.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
Jakub Bednaruk WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Jakub Bednaruk
W przedświątecznym meczu czternastej kolejki PlusLigi Łuczniczka przegrała na wyjeździe z Cerradem Czarnymi 1:3. Jedynie w pierwszym secie zespół znad Brdy potrafił nawiązać wyrównaną walkę z rywalami, wygrywając tę odsłonę 25:23. W pozostałych trzech nie miał szans. Ten pojedynek był jednocześnie ostatnim dla bydgoszczan w pierwszej rundzie sezonu zasadniczego. Z jedenastoma zdobytymi punktami zajmują oni czternaste miejsce w ligowej tabeli. Po spotkaniu w Radomiu Jakub Bednaruk oddał się do dyspozycji zarządu.

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, w kadrze Łuczniczki na spotkanie z Czarnymi znalazł się właśnie trener. W ostatnim czasie dysponował bowiem zaledwie jednym rozgrywającym, Edgardo Goasem. Wciąż poza składem znajduje się Piotr Sieńko. Bednaruk założył więc koszulkę z numerem 11, wziął udział w rozgrzewce.

Piotr Dobrowolski, WP SportoweFakty: W czwartym secie meczu z Cerradem Czarnymi zdjął pan już dół od dresu. Było blisko powrotu na parkiet po siedmioletniej przerwie?

Jakub Bednaruk, trener Łuczniczki Bydgoszcz:  To nie do końca zależało ode mnie. Chodziło o to, że pomiędzy setami nasz rozgrywający biegał do ubikacji wymiotować, dodatkowo dostał jeszcze biegunki. W tym meczu wszystko skumulowało się więc na raz. Powiedział mi, że może nie wytrzymać do końca seta, bo będzie musiał pobiec do toalety na te trzy minuty. Cały mecz mieliśmy taki problem. Całą noc, rano i w ciągu dnia robiliśmy wszystko, aby zagrał. Wyratowaliśmy go, choć wiedzieliśmy, że może nie być w stanie wytrzymać do końca. Dał jednak radę, dlatego nie trzeba było się wygłupiać, nie musiałem wchodzić na boisko. Musieliśmy mieć jednak wyjście awaryjne w przypadku, gdyby musiał w trakcie gry uciekać do ubikacji. Było bardzo blisko.

Zatruł się czymś w hotelu?

Nie wiem. Zaatakowało go w czwartek wieczorem, w piątek kiepsko to wyglądało, bo rano ledwo wstał z łóżka. Zagrał na szczęście cały mecz. Kłopoty nas nie oszczędzają.

Poza grą jest Piotr Sieńko. Czy w trakcie dwutygodniowej przerwy, jaka czeka was przed wyjazdowym meczem z ONICO Warszawa, zdołacie zakontraktować nowego rozgrywającego?

Mam nadzieję, pracujemy nad tym bardzo mocno z zarządem, aby ten skład może trochę się zmienił od nowego roku. Musimy mieć drugiego rozgrywającego, nie ma innej możliwości. Ja nie mogę się zająć prowadzeniem zajęć i trenowaniem jednocześnie. Jest jednak taka okoliczność i póki co nie ma innej opcji. Pracujemy nad tym, aby po świętach kadra była mocniejsza, aby ją wzmocnić, uzupełnić. Sacharewicz nie jest w stanie już wrócić do grania, jeszcze trochę to potrwa.

W trakcie spotkania w Radomiu w mediach pojawiła się oficjalna informacja dotycząca pozyskania przez wasz klub przyjmującego, Jewgienija Gorczaniuka. Co on może dać Łuczniczce?

To jest "ukraiński" Grek. Jest to chłopak bardzo ofensywny, grał w Turcji, w Grecji. Mamy problem w ataku, bo na początku trochę nie "wypalił" nam transfer Batagima, później dodatkowo jeszcze ta kontuzja, i ta ofensywa, którą sobie wymyśliłem, czyli z Batagimem jako naszym liderem, nam nie wyszła. Widać to na boisku - brakuje nam siły ognia, zwłaszcza na lewej stronie. Na prawej moc jest, natomiast gorzej jest na lewej. Potrzebujemy "świeżej krwi", charakteru, choć z Czarnymi walczyliśmy, próbowaliśmy, ale byliśmy po prostu słabszym zespołem.

Jak będą wyglądały najbliższe dni, ile dał pan podopiecznym wolnego i kiedy wracacie do zajęć?

W środę wracamy do treningów. Później praktycznie bez sylwestra, tylko jeden dzień wolnego. Te dwa tygodnie musimy przeznaczyć na to, aby "wyczyścić" głowy. Mamy naprawdę wiele złych myśli w sobie. Już nad tym pracujemy, ponieważ wprowadziliśmy system pracy mentalnej, szukamy rozwiązania. Wiemy o tym, że to nie jest problem fizyczny, tylko jest to problem osobowości. Musimy wyrzucić z siebie złe myśli, aby wszystko ruszyło. Jesteśmy w stanie grać na dobrym poziomie, ale jedna klapka w głowie nam się zamyka i mamy kłopoty.

Czternaste miejsce jest wynikiem zdecydowanie poniżej oczekiwań. Czy bezpieczne utrzymanie w PlusLidze jest jeszcze realne?

Jesteśmy w trudnej sytuacji. Liczyłem na to, że w pierwszej rundzie zdobędziemy od szesnastu do osiemnastu punktów. Według mnie, 30 "oczek" w sezonie zasadniczym dałoby spokojne utrzymanie. Nie można też się poddawać i mówić, że nie zdobędziemy tych pozostałych dziewiętnastu, bo jest jeszcze wiele grania przed nami i jest to jak najbardziej w naszym zasięgu. Musimy zrobić wszystko, aby ten cel osiągnąć. Jeżeli wróci Sacharewicz, który zagrał z nami praktycznie tylko dwa mecze, powinno być lepiej. Brakuje go. Mam nadzieję, że w święta odpoczniemy i z nową energią rozpoczniemy rundę rewanżową.

ZOBACZ WIDEO Gruszka siatkarskim Nawałką? "To najlepszy z polskich kandydatów na selekcjonera"
Czy Łuczniczka zakończy sezon na miejscu gwarantującym spokojne utrzymanie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×