Przedstawiciele obu drużyn byli zgodni w pomeczowych komentarzach: gdyby nie gorący, wręcz fanatyczny doping 1800 kibiców Olympiakosu, siatkarki Branko Kovacevicia nie byłyby w stanie zmotywować się na tyle, by podnieść się z kolan po dwóch pierwszych setach, przegranych do 17 i 23. W pierwszej części meczu rządził niepodzielnie obrońca Pucharu Challenge, który mógł liczyć nie tylko na Bułgarkę Emiliję Dimitrową (32 pkt w całym meczu, 44 proc. skuteczności), ale i na holenderską środkowa Yvon Belien, która cztery razy zatrzymywała blokiem swoje rywalki.
Ale już w drugiej partii widać było, że przyjęcie tureckiej ekipy nie stoi na najwyższym poziomie i Olympiakos umiał to szybko wykorzystać. Trzeci set zakończył się prawdziwym pogromem, Bursa BBSK zdobyła w nim jedynie 7 punktów. Nieobecna w poprzednich partiach Jana Franziska Poll odblokowała się w ataku i zakończyła spotkanie z imponującym dorobkiem 20 "oczek". Dobrze spisywały się także inne zagraniczne gwiazdy greckiego zespołu, Saskia Hippe (24 pkt) i Stephanie Niemer (18 pkt). To one rządziły na parkiecie przez dwa kolejne sety i sprawiły, że do zakończeniu rywalizacji potrzeba było tie-breaka.
- Najważniejsza różnica między obydwoma zespołami jest taka, że Bursa lepiej radzi sobie dzięki swojemu doświadczeniu w trudnych meczach - mówił trener Kovacević, a słuszność jego słów potwierdziła się w piątym secie. Blok Bursy zneutralizował uderzenia Hippe, oprócz Dimitrowej swoją pracę dobrze wykonała Fatma Yildirim (12 pkt w całym meczu) i dzięki temu Bursa BBSK wracała na rewanż w Stambule w lepszych humorach. Tym samym wielką szansę na swoje pierwsze zwycięstwo w rozgrywkach międzynarodowych ma Charlotte Leys, była zawodniczka klubów z Bydgoszczy, Dąbrowy Górniczej i Sopotu. Do tej pory Belgijka przegrała dwa finały Pucharu CEV (2015, 2016) i finał Pucharu Challenge (2010).
Olympiakos Pireus - Bursa BBSK 2:3 (17:25, 23:25, 25:7, 25:18, 13:15)
ZOBACZ WIDEO W hicie Bayern Monachium rozbił Borussię Dortmund, trzy gole Roberta Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]