Co teraz z dąbrowskim MKS-em? "Zrobimy wszystko, by uratować zespół"

WP SportoweFakty / Rafał Soboń / Na zdjęciu: Ewelina Tobiasz (nr 6)
WP SportoweFakty / Rafał Soboń / Na zdjęciu: Ewelina Tobiasz (nr 6)

MKS Dąbrowa Górnicza przegrał 2:3 z Treflem Proximą Kraków w ostatnim meczu sezonu Ligi Siatkówki Kobiet. Zagłębiowski klub musiał już wcześniej pogodzić się ze spadkiem z ekstraklasy, ale zamierza do niej wrócić.

- Nikt z naszej drużyny nie może zaliczyć tego sezonu do udanych. Jedenaście punktów na dwadzieścia sześć kolejek to stanowczo za mało, to kropla w morzu naszych potrzeb na całą ligę. Jesteśmy młodym zespołem i to powinien być nasz atut, tymczasem to nie poszło w takim kierunku, w jakim się spodziewałyśmy. Czasem słyszy się od kibiców, że są z nami niezależnie od wyniku i to naprawdę buduje. Dziękujemy im za to - mówiła wyraźnie poruszona Ewelina Tobiasz po środowym meczu z Treflem Proximą Kraków (2:3). Siatkarki MKS-u Dąbrowa Górnicza zdołały doprowadzić do piątego seta i urwać punkt faworytkom mimo niekorzystnego przebiegu spotkania, ale na więcej nie było ich stać. Tie-breaka przegrały zdecydowanie, do siedmiu.

Dąbrowianki walczyły tak, jak mogły i spisały się zdecydowanie lepiej niż w pierwszym meczu, przegranym wyraźnie 0:3. Ale po raz kolejny w tym sezonie dały się stłamsić blokowi rywala. Krakowianki zatrzymywały ataki MKS-u aż 18 razy, z czego 10 bloków było autorstwa sióstr Łukasik, Martyny i Justyny. - Dziewczyny z Krakowa miały dzień konia w bloku i mocno to odczułyśmy. Nam wyraźnie zabrakło punktów zdobywanych w tym elemencie, uważam, że stać nas na to, by blokować lepiej, bo mamy do tego predyspozycje. Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, trzeba przyjąć wynik meczu oraz całego sezonu na klatę i walczyć dalej o swoją przyszłość. Mam nadzieję, że klub powalczy o powrót do ekstraklasy - powiedziała rozgrywająca MKS-u, która w trzecim secie ostatniego meczu ekipy z Dębowego Miasta na stałe zastąpiła Anę Grbac.

Tym samym ekstraklasowe dzieje dąbrowskiego klubu spięły się klamrą: awans do Ligi Siatkówki Kobiet został wywalczony po wygranym pięciosetowym boju z Wisłą Kraków, spadek z niej został przypieczętowany przegranym tie-breakiem z Treflem Proximą Kraków. Co dalej? Tego nie wiedzą dokładnie nawet działacze, czyli osamotniony w zarządzie Mariusz Gierczak i rada nadzorcza. Od zeszłego tygodnia trwają nadzwyczajne spotkania akcjonariuszy, które mają wyjaśnić, jaka przyszłość czeka spadkowicza.

- Teraz nadszedł właściwy czas na podjęcie konkretnych decyzji, choć okoliczności i czas nie są ku temu najlepsze. To będzie ciężki temat dla każdej z nas, to pewne. Po rozmowach z władzami klubu wiemy, że nikt w MKS-ie się nie poddaje, będziemy robili wszystko, by uratować zespół i wywalczyć awans w kolejnym sezonie. Mam nadzieję, że tak się stanie. Wykup miejsca w lidze? O to już trzeba pytać prezesów, ja na ten temat niczego nie wiem - tłumaczyła Tobiasz. Wątek powrotu do LSK przez porozumienie się z innym klubem i uzyskanie nowej licencji pojawia się co i rusz w dąbrowskim środowisku siatkarskim, ale brakuje konkretów. A przede wszystkim środków.

ZOBACZ WIDEO Heynen nie chce pytań o zdrowie Miki. "Zrobimy wszystko, żebyście ich już nie zadawali"

Komentarze (0)