Mecz 3. kolejki PlusLigi, w którym PGE Skra Bełchatów podjęła Trefl Gdańsk, dostarczył kibicom dużo emocji. Podobnie jak było to w półfinałowych pojedynkach w poprzednim sezonie, o zwycięzcy w pojedynku Skry z Treflem zadecydował tie-break. Ostatecznie lepsi okazali się mistrzowie Polski.
- Bardzo pozytywne jest to, że wygraliśmy spotkanie, chociaż nie jesteśmy jeszcze w najlepszej dyspozycji. Od niedawna gramy razem i dopiero się zgrywamy. Na pewno zwycięstwo cieszy, nasza gra troszeczkę mniej. Do maratonów meczowych i braku czasu na odpoczynek już się przyzwyczailiśmy, bo gramy tak od wielu lat - powiedział tuż po zakończeniu pojedynku rozgrywający PGE Skry, Grzegorz Łomacz.
Chociaż w Bełchatowie doszło do podziału punktów, to zawodnicy Trefla Gdańsk nie byli zadowoleni z takiego rozwoju sytuacji. Środkowy zespołu z Trójmiasta, Wojciech Grzyb, nie ukrywał, że podopieczni trenera Andrei Anastasiego stracili doskonałą szansę na pokonanie mistrza Polski.
- Najbardziej szkoda drugiego seta, w którym straciliśmy 6 punktów pod rząd. Nie wiadomo, jakby się mecz ułożył, gdyby Skra przegrywała 0:2. To było dla nas dziwne spotkanie, bo wydawało się, że będzie nam dużo ciężej rywalizować ze Skrą. Do tego nie mógł u nas zagrać Piotrek Nowakowski, który zmaga się z drobnymi dolegliwościami żołądkowymi. Myśleliśmy, że zdobycie punktu będzie szczytem marzeń, a mamy ten punkt i czuję trochę niedosyt, bo Skra była dzisiaj do ugryzienia - przyznał Wojciech Grzyb.
Trefl okazję do rewanżu będzie miał już w środę, 24 października. Wówczas w Gdańsku zdobywca krajowego pucharu zmierzy się z mistrzem Polski o Superpuchar.
- Ten mecz w środę będzie zdecydowanie ważniejszy niż ten sobotni, bo to było tylko spotkanie ligowe, a w środę możemy zdobyć już pierwsze trofeum w tym sezonie. Mam nadzieję, że wygramy - stwierdził środkowy ekipy z Bełchatowa, Jakub Kochanowski.
ZOBACZ WIDEO: Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga przerywa milczenie. "Długo gryzłem się w język. Tym ludziom powinno być wstyd i głupio" [cały odcinek]