Kilka lat temu był wyśmiewany w Polsce. Teraz Artur Udrys to czołowy siatkarz rosyjskiej Superligi
Cztery lata temu Artur Udrys był zawodnikiem częstochowskiego AZS-u. Wtedy grał jeszcze na pozycji środkowego. Nie był liderem zespołu, a kibice naśmiewali się z niego. Teraz Białorusin to czołowy siatkarz rosyjskiej Superligi.
Wtedy Białorusin grał jako środkowy. Jego atutem był wzrost (208 centymetrów), ale nie potrafił z niego zrobić użytku. Często nie nadążał za akcjami rywali, a ci bez problemów omijali jego blok. Kibice naśmiewali się z niego i uznawali za jednego z najsłabszych zawodników w drużynie. W ciągu czterech lat Udrys zmienił się nie do poznania. W grudniu znów przyjechał do Częstochowy. Tym razem jako zawodnik Fakiełu Nowy Urengoj.
Powrót do Częstochowy był dla niego udany. Jego zespół zakończył Klubowe Mistrzostwa Świata siatkarzy na trzecim miejscu, a w meczu o brąz pokonał Asseco Resovia Rzeszów 3:1. - Jestem bardzo zadowolony. Przeciwnik oczywiście był trudny, to jedna z najlepszych drużyn na świecie, granie z nią było bardzo interesującym doświadczeniem. Turniej był bardzo ciekawy. Moje wrażenia są bardzo dobre, nie może być inaczej, zdobyliśmy brązowy medal - mówił po turnieju Udrys.
Częstochowscy kibice, którzy pamiętali wysokiego Białorusina z gry w AZS-ie, przecierali oczy ze zdumienia. Siatkarz zrobił bardzo duży postęp. Nie jest już środkowym. Po odejściu z AZS-u podjął decyzję o zmianie pozycji i został atakującym. Dodajmy, jednym z najlepszych atakujących w rosyjskiej Superlidze i liderem Fakiełu.
Zanim trafił do Rosji, grał w lidze koreańskiej, gdzie trafił dzięki draftowi, a także w Chinach. Robił wszystko, by jego kariera rozwinęła się, choć pewnie w najśmielszych marzeniach nie przypuszczał, że będzie prezentował tak wysoki poziom. Gdy grał w Polsce, trener AZS-u Marek Kardos zarzucał mu, że nie potrafi utrzymać koncentracji i nerwów w najważniejszych momentach. Teraz nie ma z tym problemu.
Decyzja o zmianie pozycji wynikła z tego, że grając jako środkowy, przy słabszym przyjęciu nie mógł pomóc swojej drużynie. Mało piłek było kierowanych do niego, co nie satysfakcjonowało siatkarza. Sam nie ukrywa, że ze zmiany pozycji jest zadowolony. To była jedna z najlepszych decyzji w jego życiu.