Milowice to dzielnica Sosnowca, która od lat kojarzona jest z przemysłem. Właśnie tam w 1930 roku powstał Płomień Milowice - klub, który złotymi zgłoskami zapisał się w historii polskiej siatkówki. W 1978 roku zawodnicy tego klubu sięgnęli po triumf w Pucharze Europy Mistrzów Klubowych - odpowiedniku obecnej Ligi Mistrzów. Żaden inny polski klub na arenie międzynarodowej nie osiągnął tak wielkiego sukcesu. Do tego warto dodać dwa mistrzostwa Polski i grę w barwach Płomienia takich zawodników jak Ryszard Bosek, Zbigniew Zarzycki, Włodzimierz Sadalski czy Wiesław Gawłowski.
Ostatnie wielkie triumfy to jednak lata osiemdziesiąte ubiegłego stulecia. Po transformacji ustrojowej Płomień popadł w problemy, które ciągną się do dziś. W 1992 roku klub został nawet rozwiązany i podzielił los zamkniętej kopali "Milowice". Dokonano fuzji z Górnikiem Kazimierz - klubu z innej dzielnicy Sosnowca. Siatkarze rywalizowali pod nazwą Kazimierz Płomień Sosnowiec, grali nawet w Polskiej Lidze Siatkówki. Jednak w 2008 roku wycofano klub z rozgrywek i siatkówka na najwyższym poziomie zniknęła z Sosnowca na kilka lat.
Rozgrywki siatkarskiej ekstraklasy do miasta wróciły za sprawą MKS-u Będzin. W sąsiadującym z Sosnowcem mieście nie ma hali, która spełniałaby wymagania gry w PlusLidze i dlatego MKS swoje mecze rozgrywa w hali przy ulicy Żeromskiego w Sosnowcu. Kibice tęsknią jednak za legendarną marką Płomienia Milowice. Nie jest wykluczone, że już niedługo znów będą mogli emocjonować się meczami tego zespołu.
W 2016 roku Płomień rywalizował jeszcze w II lidze. Grał w hali w Milowicach, gdzie na jednej ze ścian jest sporej rozmiarów galeria sław. Zdarzało się, że na trybunach brakowało wolnych miejsc. W hali panowała świetna atmosfera, a przecież były to jedynie rozgrywki trzeciego szczebla w ligowej hierarchii. Klub upadł, ale po ponad dwóch latach grupa zapaleńców znów chce reaktywować legendarny klub.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 100. Jacek Gmoch wspomina masakryczną kontuzję. "Jak trzęsienie ziemi" [2/4]
Na początku stycznia na facebookowym profilu Płomienia pojawił się od dawna oczekiwany przez kibiców wpis. - Dla wielu ludzi marka Płomień Sosnowiec przywraca ciarki na plecach i cudowne wspomnienia. Każdy kibic siatkówki w Polsce zna historię i sukcesy klubu. Znamy ją i my. Ludzie, którzy wychowali się w czasach istnienia siatkówki męskiej. Ludzie, którym każdego dnia krąży tysiąc myśli po głowie, co zrobić aby ten piękny sen wrócił - napisał Michał Grzyb.
- Każdy z nas ma swoją wizję i pomysł na ponowną reaktywację. Tym razem bez błędów przeszłości. Nie możemy obiecać, że w przyszłym roku będzie drużyna. Możemy jedynie obiecać, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby ponownie dać tej marce szansę. W pełni wykorzystamy nasze doświadczenia z wielu płaszczyzn, w których się poruszamy - dodał Grzyb.
Droga do tego, by Płomień wrócił na ligowy szlak jest jeszcze daleka. Wiele zależy od decyzji władz miasta. - W tym tygodniu mam spotkanie z władzami miasta, a dopiero po tej rozmowie będzie wiadomo, w którą stronę pójdziemy. Chcemy zobaczyć, jaka będzie reakcja ze strony miasta i zaangażowanie w odbudowę tej marki - powiedział nam Grzyb.
Fani z Sosnowca mają nadzieję, że klub, który przed laty namieszał w Europie, znów będzie walczył o ligowe punkty. Zgodnie z hasłem, z jednej z flag przygotowanych przez fanów klubu - "Mówiliście, że zgasł, a on wciąż płonie!". Dodajmy, że obecnie prowadzona jest jedynie sekcja kobiet, która w latach świetności Płomienia zdobyła pięć mistrzostw Polski.