W sobotę polska reprezentacja siatkarek stanie przed szansą awansu do ścisłego finału mistrzostw Europy i zapewnienia sobie przynajmniej srebrnego medalu na tej imprezie. Wszystko to jest możliwe po triumfie Polek w ćwierćfinale, w którym po pięciosetowym boju pokonały narodową drużynę Niemiec 3:2.
- Rywalki próbowały nas złamać, było to widać kilkukrotnie w tym meczu. Myślałam, że już się nie podniosą, a jednak gdzieś tam przycisnęły zagrywką, pokazały charakter i brawa dla nich za to. My jednak nie dałyśmy się złamać i pokazałyśmy to, że jesteśmy silne i gotowe na to, by walczyć o medal - powiedziała Paulina Maj-Erwardt.
Czytaj także: Maria Stenzel podtrzymuje deklarację. "Jedziemy po medal!"
Niewątpliwym atutem reprezentacji Polski kobiet w dotychczasowych meczach na mistrzostwach Europy był głośny doping kibiców, którzy tłumnie przybywali do łódzkiej Atlas Areny. Ostatnie spotkanie, którego stawką był awans Polek do 1/2 finału turnieju, na żywo w hali obejrzało 9390 widzów.
ZOBACZ WIDEO Paweł Zatorski narzeka na kalendarz rozgrywek. "Co roku działacze nam to fundują. Balansujemy na krawędzi ryzyka"
- Kibice tak samo jak 10 lat temu, także teraz dopisali. Dodawali nam skrzydeł, przekazywali pozytywną energię, dostałyśmy od nich ogromne wsparcie. Wtedy, w 2009 roku, cieszyłyśmy się w Atlas Arenie z brązu, teraz cieszymy się z awansu do czwórki. Jednak ta hala jest dla nas bardzo sprzyjająca i myślę, że kolejne turnieje trzeba tutaj organizować - ze śmiechem stwierdziła libero polskiej reprezentacji.
W dwóch ostatnich spotkaniach, które zadecydują o końcowej lokacie Polek na turnieju, podopieczne trenera Jacka Nawrockiego będą musiały odnaleźć się w nieco innej roli. Tym razem to nie one będą gospodyniami meczów, ponieważ pojedynki półfinałowe i finałowe na ME zostaną rozegrane w Ankarze.
- Teraz czekają nas mecze w Turcji. Mam nadzieję, że w końcu przełamię tę złą passę związaną z udziałem w turniejach rozgrywanych w tym kraju, będę mogła stanąć z podniesioną głową i powiedzieć, tak, razem z tą drużyną w końcu zdobyłam tę Turcję! Tak samo jak w Łodzi ciężko grało się naszym przeciwnikom, ze względu na doping kibiców, a nam super, tak samo tam będzie nam się grało trudno. Pamiętam też różne sytuacje z sędziami w spotkaniach rozgrywanych w Turcji, więc szykuje się jedna wielka wojna w tym półfinale - podkreśliła Paulina Maj-Erwardt.
Czytaj także: Malwina Smarzek-Godek o ćwierćfinale: Nigdy wcześniej nie grałam o taką stawkę
Po wygranej z Niemkami w ćwierćfinale ME 3:2 w szeregach polskiej drużyny apetyty na medal mistrzostw Europy wzrosły jeszcze bardziej. By spełnić swoje marzenie Polki muszą jednak w pierwszej kolejności pokonać swojego półfinałowego rywala - zespół z Turcji, który w 1/4 finału pewnie pokonał Holenderki 3:0.
- Mnie w ogóle nie zadowala awans do półfinału. Walczę o najwyższe cele. 10 lat temu miałam brąz, teraz mam nadzieję, że stanę na jeszcze wyższym stopniu podium. Wszystkie moje siły i cała pozytywna energia są skoncentrowane na tym weekendzie. Mam nadzieję, że zakończymy ten turniej wielkim sukcesem, którym byłby dla nas finał mistrzostw Europy - przyznała polska libero.
Biało-czerwona drużyna o awans do finału ME 2019 powalczy już w sobotę, 7 września. Początek rywalizacji z reprezentacją Turcji zaplanowano na godzinę 18:30.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)