W szeregach polskiej drużyny po zwycięstwie w ćwierćfinale z Niemkami zapanowała przeogromna radość. Awans do najlepszej czwórki europejskiego czempionatu to już jest wynik ponad cel minimum. A dała go wygrana nad Niemkami 3:2 w Łodzi.
Czytaj też: Joanna Wołosz po awansie do półfinału: To po prostu coś pięknego
- W czwartym secie wyprowadziłyśmy przewagę zagrywką, mocne strzały leciały i straciłyśmy ją. Jednak wzięłyśmy się za siebie od tie-breaka. Choć na początku było punkt za punkt, nie wyobrażałam sobie, byśmy miały dać sobie wyrwać to zwycięstwo - relacjonowała Maria Stenzel.
Już na początku tie-breaka ogromną pracę w polu zagrywki wykonała Magdalena Stysiak. Wysoka skrzydłowa odbierała już gratulacje od całej drużyny.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Reprezentacja Polski walczy o Euro 2020, nowy kontrakt Lewandowskiego i sytuacja w polskiej piłce
- Ja ją wycałuję w pokoju, bo mieszkamy razem. Jak byłam w kwadracie przy jakiejś zmianie, a ona zagrywała i robiła tyle asów, to z dumą mówiłam: "to ja mieszkam z nią w pokoju". Teraz możemy jej tylko podziękować i postawić... jakiś sok pomarańczowy - uśmiechała się Stenzel.
Zobacz także: Magdalena Stysiak: Nogi mi się trzęsły w tie-breaku
Niejednokrotnie nasze panie, nawet w tym sezonie, fundowały nam dreszczowce. Kończyły się one różnie, raz ogromną radością, a innym razem łzami rozpaczy. Tym razem jednak uśmiech nie schodził z twarzy polskich siatkarek przez długie godziny.
- W trakcie meczu to była totalna przeplatanka. Luz zmieniał się w stres, ale nie taki paraliżujący, a motywujący. Po chwili pojawiało się szczęście, potem znów wkurzenie i na końcu wielka euforia. Właściwie doznaliśmy wszystkich emocji, jakie człowiek może odczuwać - przyznała libero reprezentacji Polski.
- Trener Nawrocki także mocno przeżył ten mecz. Do końca trzymał nerwy na wodzy, ale ta radość po meczu była naprawdę przeogromna, bo jak się nie cieszyć z takiego zwycięstwa? To już jest ogromny sukces, a możemy jeszcze napisać kawał historii - dodała 21-letnia zawodniczka.
Ćwierćfinał z reprezentacją Niemiec w Atlas Arenie obejrzało blisko 9400 widzów. Wiele z siatkarek polskiej kadry, w tym Maria Stenzel, nigdy w życiu nie grała przed taką publicznością w Polsce.
- To był pierwszy raz, ale chcę więcej! - W Ankarze też będzie duża publiczność, ale trzeba będzie się przestawić, że to rywalki będą dopingowane, a my będziemy w roli przeciwniczek. Czyli będzie odwrotnie niż w Atlas Arenie. Wszystko zależy od podejścia. Jak będziemy miały głowy odpowiednio nastawione, wtedy odpowiednio będziemy odbierać wszystko, co jest wokół.
A Polki nie mają łatwego zadania, bo na ich drodze do wielkiego finału znalazła się reprezentacja Turcji. Jednak z drugiej strony słabych zespołów na tym etapie nie można się przecież spodziewać. Stenzel przed turniejem podkreślała, że celem na mistrzostwa Europy jest medal.
- Nadal to podtrzymuję, nic się nie zmieniło. Po takiej grze można spodziewać się takich efektów. Po całym sezonie reprezentacyjnym nam i wszystkim trenerom, pracownikom oraz osobom zaangażowanym w kadrę to się po prostu należy. Można otwarcie mówić, że jedziemy do Ankary i walczymy o medal. Spodziewamy się twardej walki - podkreśliła nasza rozmówczyni.
Mecz Turcja - Polska w Ankara Arena zaplanowano na godzinę 18:30 polskiego czasu w sobotę, 7 września.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)