Bełchatowianie pokonali w ligowym klasyku ekipę z Podkarpacia 3:0. W każdym z setów była zacięta walka, ale żółto-czarni potrafili w kluczowych momentach wygrać długą akcję, obronić ważną piłkę lub zadać cios przeciwnikowi zagrywką.
- Nasza mentalność była na dobrym poziomie. Byliśmy agresywni. Nie pozwoliliśmy przeciwnikowi odskoczyć na większą przewagę punktową. W trzecim secie naszą dobrą grą - w dużej mierze dzięki zagrywce Milada Ebadipoura i naszą obroną - wróciliśmy i znów byliśmy agresywni. Cieszy mnie, że wyciągaliśmy piłki gdzieś z band i potrafiliśmy te akcje przechylać na naszą korzyść, bo to buduje mentalność drużyny. Tego dnia ją sobie zbudowaliśmy. Byliśmy gotowi do wojny, a takich wojen czeka nas jeszcze w tej lidze bardzo dużo - stwierdził Michał Gogol.
Zobacz także: Milan Katić po wygranej z Asseco Resovią: Dla Skry to był pierwszy mocny mecz w tym sezonie
Czy to oznacza, że PGE Skra Bełchatów jest już gotowa do walki o najwyższe cele? Tu już 34-letni szkoleniowiec jest ostrożny w ocenie. Zwłaszcza, że i on jeszcze musi swój zespół poznać.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Anna Kiełbasińska bez nominacji na Sportowca Roku. "Przykra sprawa"
- Nie jestem w stanie powiedzieć, na ile jesteśmy gotowi, ale będę konsekwentny i powiem, że mamy duże rezerwy. Ciężko się pokusić o konkretne procenty, choć przez większość życia operowałem na liczbach, ale każdy zawodnik jest indywidualnie w innym momencie. My jeszcze nie mamy drużyny ze wspólnym mianownikiem. W środę akurat odpoczął Artur Szalpuk i bardzo dobrze, bo to mu jest potrzebne. Po niektórych widać większe zmęczenie, a po niektórych - jak po Miladzie - widać, że złapał trochę tej świeżości - przyznał trener bełchatowian.
Na uwagę zasługuje fakt, że w kolejnym meczu z rzędu siatkarze z Bełchatowa potrafią toczyć równorzędną walkę i podporządkować sobie przeciwnika pod koniec partii.
- To pokazuje, że potrafimy znaleźć odpowiednie rozwiązanie na boisku. Nie pękamy mentalnie i kończymy piłki, które powinniśmy kończyć. To pozwoli budować charakter drużyny w tych najważniejszych meczach, również w fazie play-off - twierdzi Gogol.
Trener PGE Skry Bełchatów w meczu z Asseco Resovią Rzeszów był wulkanem emocji. Przy linii bocznej bardzo dużo skakał, biegał i krzyczał, jakby każdą akcję chciał rozegrać ze swoim zespołem.
- To są takie mecze, że trzeba takim być. Tu potrzebowaliśmy dużo emocji i agresji. Zresztą ja też jestem ciekawy, jak reaguje moja drużyna na różne sytuacje - nie tylko na mnie, ale i na to, co dzieje się na boisku. Dostałem kilka odpowiedzi na pytania, które mnie nurtowały. Możemy wyciągnąć dużo pozytywnych wniosków - tajemniczo odpowiedział szkoleniowiec.
Sprawdź także: Piotr Gruszka: Nie wyobrażam sobie, bym miał się załamać i odpuścić
W tym sezonie PGE Skra nie występuje w europejskich pucharach, co sprawia, że może skoncentrować się wyłącznie na rozgrywkach krajowych. To z pewnością jest dobra informacja z punktu widzenia gospodarowania siłami, ale... jeszcze nie teraz. Przynajmniej w opinii Gogola.
- To jest atut, ale drugiej rundy. W pierwszej musimy grać mecz po meczu. Wiadomo, że jak liga nam ucieknie z punktami na początku, będzie ciężko gonić czołowe drużyny. Dlatego tak ważne jest, by punktować w każdym meczu. Do tej pory to robiliśmy. Te momenty lepsze lub słabsze będą się zdarzały różnym drużynom na różnych etapach. Ocenimy to po ekipach z Jastrzębia, Kędzierzyna i Warszawy, kiedy będą grały w Lidze Mistrzów - przyznał.
W niedzielę o 14:45 bełchatowian czeka solidna próba. W Kędzierzynie-Koźlu żółto-czarni zagrają z Grupą Azoty ZAKSĄ, która w środę, w starciu z VERVĄ Warszawa Orlen Paliwa, doznała pierwszej porażki w sezonie.