LSK. Wisła Warszawa walczy, ale wciąż nie może wygrać. "Brakuje tej końcowej cegiełki"

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Ewelina Mikołajewska
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Ewelina Mikołajewska

Władze Wisły Warszawa, a także zawodniczki i kibice z pewnością inaczej wyobrażali sobie start sezonu niż zero punktów po siedmiu meczach. Beniaminek Ligi Siatkówki Kobiet postraszył w niedzielę ŁKS Commercecon Łódź, ale nie ugrał nawet seta.

Zresztą trudno wejść na odpowiednie tory, jeśli zaczyna się seta od stanu 1:11. Ekipa trener Agnieszki Rabki później była w stanie zdobyć nawet kilka punktów z rzędu, ale taką serię trudno wyrzucić z głowy. Więcej o meczu przeczytasz TUTAJ.

- Na początku seta byłyśmy bardzo zestresowane. Odbijało się wszędzie, ale nie tam, gdzie trzeba. Z takimi zespołami musimy grać na luzie, jak najlepiej. My przecież możemy wygrywać, a nie musimy. Nie mamy takiej presji, więc musimy grać swoje - tłumaczyła Ewelina Mikołajewska, przyjmująca warszawskiego zespołu.

Najbardziej boli ją to, że na treningach praca wykonywana przez Bemowskie Syreny wygląda całkiem dobrze, ale gdy przychodzi do dnia meczowego, cały czas pojawiają się problemy.

ZOBACZ WIDEO: Bartosz Kwolek wspomina finały Ligi Narodów. "Zebraliśmy się jak chłopacy z SKS-u i dwa razy pokonaliśmy Brazylię"

- Grę w bloku i obronie trenujemy akurat bardzo dużo. I to musi wychodzić w meczach. Jeszcze trochę brakuje tej ostatniej cegiełki. Chodzi o kończące uderzenie. My przede wszystkim musimy skoncentrować się na własnej grze i wykorzenić ją z błędów - przyznała zawodniczka Wisły Warszawa.

Zobacz też: Jak w krótkim czasie zmienić oblicze zespołu o 180 stopni? "Muszę wymigać się od odpowiedzi

Z jednej strony beniaminek Ligi Siatkówki Kobiet w siedmiu spotkaniach nie ugrał jeszcze nawet jednego punktu. Z drugiej strony stara się jednak długo stawiać opór przeciwniczkom. Tyle, że na razie nie przekłada się to na wyniki.

- Każdy pracuje na wynik i na to, żeby był on jak najlepszy. My startujemy z pozycji zespołu teoretycznie słabszego i beniaminka, ale rywalki nie mogą nas lekceważyć, co pokazują te rezultaty. Nie jest z nami tak łatwo, jak by mogło być - przekonywała Mikołajewska.

Następne w terminarzu Wisły Warszawa są potyczki z Energą MKS-em Kalisz, E.Leclerc Radomką Radom oraz Enea PTPS-em Piła, czyli drużynami, z którymi Wiślaczki są w stanie nawiązać równorzędną walkę. Przynajmniej w teorii.

- Możemy z każdym nawiązać walkę. Myślę, że przyjdzie taki moment, w którym "zaskoczymy" i wtedy wszyscy się zdziwią, że wygramy - zakończyła z uśmiechem Ewelina Mikołajewska.

Ekipę z Kalisza warszawski zespół podejmie w Arenie Ursynów w sobotę o 16:00.

Komentarze (1)
avatar
ksdani
5.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz