Liga Mistrzów. PGE Skra Bełchatów wykonała plan minimum. Milad Ebadipour: Chcę zdobyć medal!

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów. Pierwszy z lewej: Milad Ebadipour
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów. Pierwszy z lewej: Milad Ebadipour

Sześć punktów na dziewięć możliwych zdobyli siatkarze PGE Skry Bełchatów podczas pierwszego turnieju grupy A Ligi Mistrzów w Kędzierzynie-Koźlu. - Przegraliśmy z jedną z najlepszych drużyn w Polsce - zaznacza przyjmujący Milad Ebadipour.

Bełchatowianie po porażce 0:3 z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle pokonali kolejno Lindemans Aalst w trzech i Fenerbahce HDI Stambuł w czterech setach. Dzięki temu wciąż zachowują szansę na pierwsze miejsce w grupie lub ewentualny awans do fazy pucharowej z drugiej pozycji.

- Za nami i dobry turniej, choć na początku mieliśmy trochę pecha. Powiedzmy sobie szczerze: przegraliśmy z jedną z najlepszych drużyn w Polsce. To była wielka wojna. Teraz nie mogę powiedzieć więcej o Lidze Mistrzów, bo przed nami w styczniu jeszcze jeden turniej, tym razem w Bełchatowie. Wtedy zobaczymy, jaka będzie sytuacja. Dla każdego z nas drugi turniej będzie ważny. Ja chcę mieć medal Ligi Mistrzów! - zapowiedział Milad Ebadipour.

- Zagraliśmy dobrą siatkówkę. Spora część zawodników dostała też swoje szanse. Odświeżyliśmy Dusana Petkovicia, Norberta Hubera, więc niektórzy mogli wrócić do rytmu meczowego. Mogę więc mówić o samych korzyściach. Naturalnie szkoda, że nie udało się wyrwać punktów w meczu z Grupą Azoty ZAKSĄ, ale czeka nas jeszcze turniej w Bełchatowie. Będziemy chcieli powalczyć i wygrać - dodaje trener Michał Gogol.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Justyna Kowalczyk i droga na obiad. Nagranie jest hitem sieci

Szkoleniowiec PGE Skry Bełchatów przyznał, że jego zespół wykonał plan minimum i dlatego może być umiarkowanym optymistą po występie w Hali Azoty.

- To był nasz plan minimum. Cieszę się, że nie straciliśmy punktów z drużynami z Belgii i Turcji, a teraz mamy ich sześć. Patrzymy też na inne grupy i wiemy, że oprócz zwycięzców, awansują trzy najlepsze drużyny z drugiego miejsca. Cieszę się też, że podnieśliśmy się po pierwszym dniu, który nie był dla nas udany - podkreślił Gogol.

Żółto-czarni mieli wrócić do ligowej rywalizacji w niedzielę i zmierzyć się u siebie z VERVĄ Warszawa Orlen Paliwa. Drużyny jednak podjęły decyzję o przełożeniu spotkania ze względu na udział w Lidze Mistrzów. Dzięki temu bełchatowianie będą mieć więcej czasu na regeneracje, a zespół ze stolicy może spokojnie udać się w podróż do Belgii.

- Na pewno dostaniemy kilka dni wolnego od trenera - jeden lub dwa, dokładnie jeszcze nie wiem. To ważne, żeby zregenerować nasze ciała po tym bardzo trudnym turnieju - uważa Ebadipour.

- Potem powoli wracamy do rzeczywistości ligowej, bo mamy tam co odrabiać (śmiech). Cieszę się, że bo nasza gra wygląda coraz lepiej, wiemy jak wyglądamy na treningach. Do tego mamy wracającego Taylora Sandera, co daje nam dużo energii. Możemy chwilę spokojnie popracować, a potem znów zacznie się maraton meczowy. Każdy set, każdy punkt będzie dla nas ważny - przypomina Gogol.

Przed końcem roku kalendarzowego PGE Skra Bełchatów rozegra jeszcze przynajmniej cztery mecze - 16 grudnia z Indykpolem AZS Olsztyn, 20 grudnia ze Stalą Nysa, 23 grudnia z Jastrzębskim Węglem oraz 30 grudnia z Cerradem Eneą Czarnymi Radom.

Czytaj też: 

Taylor Sander: Poziom polskich siatkarzy jest najwyższy na świecie

Liga Mistrzów. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle znowu wygrywa. Lindemans Aalst pokonane bez straty seta

Komentarze (0)