Otwarcie meczu było wyrównane, jednak w miarę upływu czasu #VolleyWrocław zaczął budować przewagę. Przyjezdne "odskoczyły" na cztery punkty przy zagrywce Izabelli Rapacz. Dzięki temu napędziły swoją grę, a dodatkowo mogły liczyć na potężny zastrzyk motywacji od żywiołowo reagującego na boiskowe wydarzenia trenera, Dawida Murka. Wiele piłek kończyły jego córka, Natalia Murek, oraz Anna Bączyńska. E.Leclerc Moya Radomka przez dłuższy fragment premierowej odsłony nie potrafiła zbliżyć się do rywalek na mniej niż trzy "oczka", choć jeszcze w samej końcówce, po ofiarnych obronach Julii Twardowskiej, wybroniła setbola. Decydujący, skuteczny atak wykonała jednak córka byłego reprezentanta Polski.
Wrocławianki nie zamierzały zwalniać tempa. W drugiej partii to one wciąż dyktowały warunki gry. Pomimo tego, Riccardo Marchesi nie chciał sięgać po Katarzynę Skorupę i poczynaniami miejscowych na parkiecie wciąż kierowała Paulina Zaborowska. Im bliżej kluczowych momentów drugiej części, tym różnica na korzyść przyjezdnych topniała. Po kontrataku, sfinalizowanym przez Samarę Rodrigues de Almeidę, było 20:22. O czas poprosił Murek. Gdy kolejną obronę koleżanek wykorzystała Bruna Honorio Marques, wynik wynosił już tylko 22:23.
Brazylijska skrzydłowa pomyliła się w następnej akcji, lecz zrehabilitowała chwilę później, mocno utrudniając zadanie przeciwniczkom swoją zagrywką i doprowadzając do remisu. Po zbiciu Bączyńskiej sędziowie początkowo pokazali aut, jednak po mocno żywiołowych dyskusjach ostatecznie przyznali punkt gościom, orzekając, że piłka dotknęła bloku (27:28). Walkę w tej odsłonie zakończył blok na Brunie Honorio.
ZOBACZ WIDEO: Liga Mistrzyń. Malwina Smarzek: Nauczyłam się, że nie mogę się samobiczować
W trzecim secie E.Leclerc Moya Radomka systematycznie budowała niewielką przewagę. Mnóstwo piłek trafiało do Bruny Honorio, zaś na lewym skrzydle aktywna była Janisa Johnson. Nieco "spuściły z tonu" Murek i Bączyńska, a w ważnych momentach wykazała się Samara Rodrigues, m.in. posyłając trudny serwis na 23:20. Wprawdzie po błędzie komunikacji po stronie miejscowych i nieudanej kiwce Zaborowskiej z drugiej piłki w siatkę prowadzenie stopniało do jednego punktu (23:22), na co zareagował Marchesi, prosząc o przerwę, to jego podopieczne ostatecznie postawiły kropkę nad "i".
Radomianki "poszły za ciosem". Błyskawicznie "odskoczyły" na osiem "oczek" po serii zagrywek Justyny Łukasik (20:12). Najpierw z przechodzącej uderzyła Johnson, następnie przyjmujące #VolleyWrocław zostały nieco zmylone po tym, jak piłka zahaczyła o taśmę. Potem środkowa Radomki zagrała bezpośrednio w boisko i z takich opresji przyjezdne nie potrafiły już wyjść.
Mimo iż liderki tabeli TAURON Ligi rozpoczęły tie-breaka od prowadzenia 3:0, to taki obrót spraw nie "złamał" wrocławianek. Odrobiły dystans przy serii Karoliny Fedorek w polu serwisowym. Później świetnie współpracowały w relacji blok-obrona, dotykając wiele piłek po atakach Bruny Honorio i Johnson. Przyjezdne wykrzesały z siebie resztki sił i energii. Gdy wydawało się, że zwyciężą bez problemu, na linii dziewiątego metra zameldowała się Izabela Bałucka, robiąc dużo zamieszania wśród przyjmujących rywalek. Ona i koleżanki dokonały niemożliwego, a ostatnie dwa punkty zostały przyznane ich drużynie po nieczystym odbiciu w wykonaniu gości oraz błędzie ustawienia.
MVP meczu została wybrana Janisa Johnson.
E.Leclerc Moya Radomka Radom - #VolleyWrocław 3:2 (23:25, 27:29, 25:23, 25:18, 17:15)
Radomka: Honorio, Picussa, Johnson, Zaborowska, Łukasik, Twardowska, A. Witkowska (libero) oraz Samara, Biała, Moskwa, Bałucka.
#VolleyWrocław: K. Witkowska, Murek, Szady, Fedorek, Bączyńska, Rapacz, Adamek (libero) oraz Jasek, Wellna, Pancewicz (libero).