Łódzkie Wiewióry są faworytem w tej parze. Wprawdzie wywiązały się z planu podstawowego, jakim było zwycięstwo, ale na własne życzenie przedłużyły spotkanie o jedną partię. W trzeciej prowadziły już 21:19, a przegrały 23:25 (więcej TUTAJ).
- Nie jestem zadowolony z naszej postawy. Robiliśmy dużo błędów. Nie reagowaliśmy na piłki, które przygotowaliśmy wcześniej na odprawie. Zespół nie zagrał tak, jak miał. Już w pierwszym secie było nerwowo. Druga partia już zdecydowanie dla nas, a w trzeciej powinniśmy zamknąć mecz zamiast dopuszczać do błędów, które uniemożliwiały nam nawet zrobienie przejścia - analizował trener Michal Mašek.
- Odrobinę w trzecim secie, jak to zwykle po dwóch wygranych, wdarł się brak koncentracji. Szczególnie w końcówce, gdy czułyśmy, że mecz jest już nasz, zaczęłyśmy gubić punkty, a przeciwnik to wykorzystał. Trzeba przyznać, że nikt nie gra takiej siatkówki u nas w Tauron Lidze. To jest gra dużo "wyższa" i potrzeba cierpliwości oraz spokoju w bloku oraz obronie - stwierdziła z kolei środkowa, Kamila Witkowska.
Siatkarka ŁKS Commercecon Łódź zwróciła też uwagę na problem, który podczas codziennej rywalizacji w lidze się nie zdarza. Chodzi o przygotowanie taktyczne, gdyż sztab nie dysponował wieloma materiałami na temat wicemistrza Węgier.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Marcin Najman nie przestaje zadziwiać! Zobacz, co tym razem
- Myślę, że już kolejny mecz z nimi będzie już dużo lepiej wyglądał. Bardzo trudno było nam je rozpisać, bo nie mamy dostępu do wszystkich rozgrywanych przez nie meczów. Nie znamy ligi węgierskiej i nie wiemy, czy przeciwnik, z którym rywalki w danym momencie grają, jest na tyle dobry, żeby to potem odpowiednio odczytać. Ten mecz pokazał nam, w którym aspekcie możemy więcej i lepiej - powiedziała.
Zdecydowanymi faworytkami w tej parze 1/16 finału Pucharu CEV są biało-czerwono-białe. Trenerowi Maskowi chodzi jednak o to, żeby jego zespół prezentował poziom, na jaki go stać i nie dostosowywał się do przeciwniczek.
- Swietelsky Bekescsaba to jest poziom zespołów z dołu tabeli Tauron Ligi. Ale u nas jest taki problem, że w trudnych sytuacjach, dziewczyny się "zamykają" i nie są odważne. Brakuje im pewności w tym, co robią. To kwestia mentalnego nastawienia i rozegrania jednego takiego meczu, w którym zyskałyby zaufanie same do siebie - wyjaśnił słowacki szkoleniowiec.
We wtorkowym meczu trener łódzkiej ekipy kilkukrotnie zmieniał ustawienie rotując między Martyną Grajber, Veronicą Jones-Perry i Pietrą Jukoski na lewym skrzydle oraz Weroniką Sobiczewską i Julitą Piasecką na prawej flance. Cały czas czeka też na powrót do treningów brazylijskiej atakującej Ivny Colombo, która rehabilituje się po kontuzji palca.
- Ciągle jeszcze nie może grać. Dopiero w kolejnym tygodniu zobaczymy, czy w ogóle będzie w stanie wrócić na treningi. Weronika Sobiczewska robi w miarę dobrą robotę. To zawodniczka rzucona na bardzo głęboką wodę. Na granie na wyższym poziomie to jednak może nam nie wystarczyć - uważa Masek.
Spotkanie rewanżowe na Węgrzech ełkaesianki rozegrają w środę 24 listopada o godzinie 18:00. Jednak wcześniej, bo już w niedzielę o 20:30, czekają je derby Łodzi z Grot Budowlanymi. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.
Sprawdź również: Mazowsze górą w Pucharze Polski. Legionovia razy dwa w 1/8 finału!