Rzeszowianie mają prawo mieć do siebie pretensje o to spotkanie. Prowadzili w nim już 2:0 i mieli wszystkie argumenty. Z każdą kolejną partią zaczęli je jednak tracić. Był to kolejny mecz pełen emocji pomiędzy drużynami, dla których bełchatowsko-rzeszowska rywalizacja ma dodatkowy smaczek.
- Nie zastanawiałem się przed meczem nad emocjami. Dla mnie to było spotkanie rundy zasadniczej miedzy dwoma zespołami z dużą historią. Tym, co skupia moją uwagę jest taktyka, gra na emocjach i sam mecz. Myślę o tym, przeciwko komu jest mi dane być na boisku i jakie mamy zadania taktyczne - studził nastroje w rozmowie z PLS TV libero Asseco Resovii Rzeszów Paweł Zatorski.
Po tym jak ekipa Alberto Giulianiego wygrała dwie pierwsze partie do 22 i 20, w trzeciej uległa 17:25, a w czwartej 19:25. Tie-break dostarczył nieco emocji, ale i tu siatkarzom z Podkarpacia nie udało się wygrać. Ulegli PGE Skrze 13:15 (więcej TUTAJ).
- Dobra zmiana Roberta Tahta bardzo pomogła zespołowi z Bełchatowa. My później "siedliśmy", nie mogliśmy już ruszyć tak bardzo PGE Skry zagrywką. Nakręcili się i zaczęli grać zdecydowanie lepiej. Duży szacunek, że nie poddali się po dwóch przegranych setach - ocenił zawodnik.
Zarówno klub z Bełchatowa, jak i ten z Rzeszowa spisuje się w tym sezonie nieco poniżej oczekiwań. Zdaniem Zatorskiego jest szansa, by obie drużyny zagrały ze sobą na przykład w play-offach.
- Mam nadzieję, że jeszcze w tym sezonie nie raz spotkamy się na parkiecie i będą to równie ciekawe widowiska, jak w poniedziałek wieczorem w Bełchatowie - zakończył libero Asseco Resovii.
Po ośmiu kolejkach rzeszowianie mają 13 punktów, co daje im siódme miejsce w tabeli PlusLigi. W sobotę o 20:30 w Hali Podpromie czeka ich potyczka z beniaminkiem, ekipą LUK Lublin.
Sprawdź również: Dobra "łachatanka" w Bełchatowie. Karol Kłos odradza patrzenie w tabelę
ZOBACZ WIDEO: Tego gola można oglądać w nieskończoność. Jak on to zrobił?!