Na ostatniej prostej prowadzącej do wyboru selekcjonera reprezentacji Polski kobiet pozostało czterech kandydatów. Dwóch z nich to trenerzy, którzy obecnie pracują we włoskiej Serie A - Daniele Santarelli oraz Stefano Lavarini. Pozostali szkoleniowcy znają Tauron Ligę od podszewki. Rozmowę ze Stephanem Antigą możecie przeczytać tutaj, a teraz prezentujemy wywiad z trenerem, dla którego obecny sezon jest już ósmym spędzonym w kraju nad Wisłą.
Piotr Woźniak, WP SportoweFakty: Znamy już finałową czwórkę szkoleniowców, którzy przeszli do ostatniego etapu konkursu mającego wyłonić przyszłego trenera reprezentacji Polski. Czym na tle pozostałej trójki wyróżnia się pana kandydatura?
Alessandro Chiappini, trener IŁ Capital Legionovii Legionowo: Myślę, że znajomość utalentowanych siatkarek młodego pokolenia może być jednym z moich atutów. Dla mnie, podobnie jak dla większości trenerów z całego świata, praca z taką reprezentacją jak Biało-Czerwone jest marzeniem. Mieszkam tutaj od dłuższego czasu, znam potencjał poszczególnych zawodniczek i myślę, że jest z "czego" budować przyszłość tej kadry.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Hardkorowy Koksu poszedł na siłkę. "Jest pompa, jest moc!"
Mówiło się o tym, że nazwiska nowych trenerów zarówno w kadrze pań, jak i panów, poznamy jeszcze 17 grudnia. Tymczasem przyjdzie nam czekać aż do przyszłego roku...
Musimy uzbroić się w cierpliwość. Nie znam przyczyn tej decyzji, być może jest potrzeba dłuższego zastanowienia się nad wyborem lub też spotkania z kandydatami się przedłużyły. Ja jestem spokojny. Wiem, że zrobiłem wszystko co mogłem. Teraz wszystko pozostaje w rękach związku, który zdecyduje o tym, który profil trenera i przedstawiony przez niego projekt będzie z ich punktu widzenia odpowiedni.
Pamięta pan, kiedy zdecydował się aplikować na stanowisko trenera Biało-Czerwonych i jakie wiązały się z tym formalności?
Kiedy tylko dowiedziałem się, że PZPS organizuje konkurs na stanowisko trenera reprezentacji Polski, zacząłem dopytywać się, co trzeba zrobić, aby aplikować. Na początku wymagane było dostarczenie jedynie curriculum vitae, wraz z listem motywacyjnym. Później zostałem poproszony o przedstawienie szerszego projektu.
...w którym przedstawił pan swoją wizję przyszłości reprezentacji Polski?
Mam pewną wizję tego, kto jest gotowy do gry na takim poziomie, a które siatkarki według mnie, są predysponowane do tego, by w przyszłości odegrać ważną rolę w międzynarodowej siatkówce. W moim programie oczywiście również poruszyłem tę kwestię.
W przeszłości prowadził pan reprezentację Turcji, a ostatnio też Słowenki.
Tak, pracowałem po 7 lat w obu tych reprezentacjach. Miałem okazję trzykrotnie brać udział w mistrzostwach Europy, prowadziłem też drużyny w World Grand Prix, Lidze Europejskiej czy kwalifikacjach do mistrzostw świata oraz igrzysk olimpijskich. Było tego sporo.
Reprezentacja Słowenii latem nie zdołała zakwalifikować się do mistrzostw Europy. Co zadecydowało o tak rozczarowującym wyniku?
To był duży zawód. W naszym składzie zabrakło wielu zawodniczek, które grały podczas poprzednich mistrzostw Starego Kontynentu. Rok wcześniej, przez zawirowania związane z pandemią, nie mogliśmy normalnie przepracować sezonu reprezentacyjnego. Przygotowaliśmy więc niemal nową drużynę, ale nie jest to żadna wymówka. Polegliśmy w meczu z reprezentacją Bośni i Hercegowiny. Zadecydowało doświadczenie, rywalki miały w swoich szeregach starsze siatkarki, występujące w lidze włoskiej czy francuskiej. Niestety moja dalsza praca z reprezentacją Słowenii była uzależniona od uzyskania tego awansu, dlatego kontrakt został rozwiązany.
Wracając do naszej ligowej rzeczywistości, IŁ Capital Legionovia Legionowo zamyka rok 2021 ośmioma zwycięstwami z rzędu. Plan został wykonany?
Jesteśmy naprawdę usatysfakcjonowani tym trzecim miejscem w tabeli na koniec roku. Wygraliśmy osiem spotkań z rzędu, a to w siatkówce żeńskiej nie zdarza się zbyt często. I trzeba zauważyć, że część z tych meczów to starcia z rywalami ze ścisłej czołówki.
W 13. kolejce Tauron Ligi do Legionowa przyjechała drużyna Polskich Przetworów Pałacu Bydgoszcz. Przestrzegał pan swoje zawodniczki przed lekceważeniem przeciwnika?
Musieliśmy być bardzo ostrożni. Wiedzieliśmy, że bydgoszczanki przyjadą ze świadomością, że nie mają tutaj nic do stracenia. To drużyna, która zrobi wszystko, by szukać punktów za wszelką cenę i poczuć się troszkę spokojniej, odrywając się od strefy spadkowej. Musieliśmy być też gotowi na to, że jest to zespół, który za sprawą swojego ustawienia może pochwalić się bardzo dobrą jakością w przyjęciu.
Choć z powodu choroby w składzie zabrakło Gyselle Silvy Franco to drużyna udźwignęła presję faworyta. Obawiał się pan o to, jak zespół poradzi sobie bez podstawowej atakującej?
Nie i myślę, że wszystkie dziewczyny są w tym momencie gotowe do tego, by w takiej sytuacji godnie zastąpić swoją koleżankę. Czasami żałuję trochę, że nie mają więcej pola do tego, by się pokazać. Jeśli jednak coś nie idzie, nie waham się zmienić koncepcji. Cieszę się, że Sonia (Stefanik - przyp. red.) miała okazję do debiutu, bo jest bardzo młoda i potrzebuje zbierać doświadczenie. Klaudia (Kulig - przyp. red.) również wykonuje kawał roboty na treningach i na pewno też pokaże jeszcze co potrafi.
Jak wykorzysta pan przerwę świąteczną?
Wracam do domu, do Włoch. Od lipca nie miałem okazji odwiedzić mojej mamy i siostry, czas to zmienić. Spędzimy ten czas z rodziną, zajrzę też do siatkarskiej akademii, którą prowadzę niedaleko Perugii.
Jak często ma pan okazję doglądać swoją akademię?
Sam co prawda mam okazję nadzorować osobiście pracę akademii tylko w czasie przerwy świątecznej czy epizodycznie latem, ale mam stały kontrakt z trenerami, mamy tam wielu fachowców. To projekt, który rozwijam wspólnie z grupą zawodników, których znałem z boiska.
Zobacz również:
Kończą rok w wielkim stylu. Szóstka 13. kolejki Tauron Ligi
Oficjalnie: Natalia Murek znalazła nowy klub. Powalczy o medal Tauron Ligi?
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)