Po pewnym zwycięstwie w pierwszej partii, Grupa Azoty Chemik Police wypracował sobie pokaźną przewagę w następnym secie. Nagle w jednym ustawieniu stracił jednak cztery "oczka" z rzędu i rozpoczął walkę punkt za punkt z Serbkami. Ostatecznie sytuacja została opanowana i już do końca meczu Chemik rządził na boisku.
- Wina leżała po naszej stronie. Przeciwniczki doprowadziły nagle do remisu, a powinniśmy trzymać je na dystans dzięki takiej samej stanowczości i agresji w grze. Przydarzyło nam się pewne rozluźnienie, którego nie powinno być. Nie po raz pierwszy zresztą i musimy nad tym pracować - mówi Agnieszka Kąkolewska, środkowa Chemika.
Kąkolewska była najgroźniejszą zawodniczką dla ZOK Ub. Atakowała ze skutecznością 67 procent, trzy razy zdobyła punkt blokiem i zaserwowała asa. 14 punktów to więcej niż zdobyły polickie skrzydłowe.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ten to ma życie! Majdan pochwalił się zdjęciami z Tajlandii
- Cała drużyna pracowała na zwycięstwo. Często powtarzam, że jestem na końcu łańcucha, który rozpoczyna się od przyjęcia, przechodzi przez rozegranie, a ja jestem na końcu. Rozumiem się z Marlenką Kowalewską bardzo dobrze i dzięki temu dobrze mi kończyć nasze akcje - opowiada Kąkolewska.
Chemik jest na miejscu premiowanym awansem do ćwierćfinału Ligi Mistrzyń, ale będzie jeszcze odpierać ataki klubów z innych grup. - W ostatnim meczu grało nam się dobrze, tak jak pokazuje wynik. Kontrolowałyśmy wydarzenia. Po przegranej w Łodzi sprzed kilku dni były różne momenty, ale potrafiłyśmy zmobilizować się. Zależy nam na awansie i było to widać - mówi Kąkolewska.
Już w niedzielę Chemik zagra w Tauron Lidze z IŁCapitalem Legionovią Legionowo.
Czytaj także: Sytuacja była nieciekawa. Kapitan ratowała Chemika w Lidze Mistrzyń
Czytaj także: Mistrz Polski był tłem. Dużo cierpkich słów po meczu