Developres Bella Dolina Rzeszów dołączył do grona drużyn, które mają już na swoim koncie zdobycie Pucharu Polski. W finale Rysice pokonały IŁ Capital Legionovię Legionowo bez straty seta.
- Legionowianki rozegrały naprawdę dobry mecz. Szczególnie w pierwszym secie udało im się na nas "naskoczyć" i przez jakiś czas nie potrafiłyśmy na to odpowiedzieć. Walczyłyśmy do końca, wygrałyśmy tę partię i wyszłyśmy na boisko silniejsze - podkreśliła Kara Bajema. Rzeszowianki we wspomnianej premierowej odsłonie meczu przegrywały już 21:23, ale zdołały wyjść z opresji.
Zespół prowadzony przez Stephane'a Antigę wystąpił w finale Pucharu Polski już po raz trzeci. Tym razem jednak był przed Final Four w Nysie stawiany w roli faworyta i wywiązał się z tego zadania wzorowo.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kowalczyk zaskoczyła fanów. Zdobyła szczyt w krótkich spodenkach
- Będziemy świętować ten moment tak mocno, jak to tylko możliwe. Cieszmy się tym momentem. Myślę, że ten sukces bardzo dużo znaczy nie tylko dla nas, czyli zespołu i sztabu szkoleniowego. Mamy niesamowitych kibiców i cieszę się, że mogłyśmy dla nich napisać nową historię i też miasto będzie miało się czym poszczycić - dodała amerykańska przyjmująca Developresu Bella Dolina Rzeszów.
Tuż przed przyjazdem na turniej w Nysie Bajema obchodziła swoje 24. urodziny. Sprawiła sobie nie lada prezent zostając najlepszą zawodniczką finałów Pucharu Polski. W starciu z IŁ Capital Legionovią Legionowo zdobyła 17 punktów i atakowała z ponad 60-procentową skutecznością. Sylwetkę Amerykanki zaprezentowaliśmy w innym tekście.
- To miłe uczucie i wyróżnienie, nie będę tego ukrywać. Nie zmienia to faktu, że cały czas miałam za swoimi plecami koleżanki i zdobycie tego Pucharu nie byłoby bez nich możliwe - podkreśliła Bajema.
W zdobyciu trofeum pomogła też Malwina Smarzek, która niedawno zerwała kontrakt z Lokomotiwem Kaliningrad i bardzo szybko odnalazła się w rzeszowskiej drużynie.
- Moim zdaniem Malwina szybko dopasowała się do nowego zespołu. Nie było to dla niej aż tak dużym wyzwaniem, bo już zna wiele z naszych zawodniczek. Chyba najważniejsze jest to, że grała już wcześniej z naszą rozgrywającą, więc ta współpraca wygląda wzorowo. W finale również spisała się znakomicie. Nie sądzę, aby jej dołączenie do drużyny w jakikolwiek sposób rozbiło nasz rytm czy koncepcję gry - zauważyła Bajema.
Zobacz również:
"Boski czynnik" kluczem do sukcesu
Bartosz Bednorz wyjedzie z Rosji? Włoski klub czeka na ruch Polaka