Za nami sześć konkursów Pucharu Świata w skokach narciarskich, a w żadnym nie zobaczyliśmy Polaków w czołowej dziesiątce. Nie zmieniło się to w Klingenthal, mimo że w sobotę (9 grudnia) blisko był Piotr Żyła, który zajął 11. miejsce.
W niedzielę (10 grudnia) awans do drugiej serii zdołali uzyskać tylko Żyła i Dawid Kubacki. Tym samym punktów nie zdobyli Paweł Wąsek i Andrzej Stękała, a już w kwalifikacjach zdyskwalifikowany został Maciej Kot.
Do tej pory Wąsek zapunktował tylko raz w Norwegii. W sobotę zajął 41. miejsce, a dzień później był 37. - Nie wiem, czy była loteria. Patrząc na chorągiewki, to stoją w miejscu. No i biorąc pod uwagę to, co zapowiadano, warunki są super, tylko skoki dalej są mocno spóźnione - powiedział polski skoczek cytowany przez "Przegląd Sportowy".
Swoimi słowami Polak dał również do zrozumienia, że sztab szkoleniowy obecnie nie jest w stanie znaleźć dla niego rozwiązania. Jednak nawet on sam nie potrafi wyjść z kryzysu, w którym się obecnie znalazł.
- Codziennie próbujemy czegoś innego. Nie ma optymalnego rozwiązania na moje skoki. Czy mam swój pomysł? Jakiś mam, ale co go próbowałem, to nie wychodziło. Na razie to wszystko się nie sprawdza - wyznał Wąsek.
Przeczytaj także:
Ogromna sensacja w Klingenthal. Jest na ustach wszystkich
ZOBACZ WIDEO: Internauci poruszeni. Tak golfistka ubrała się do symulatora