Szkoleniowiec reprezentacji Polski Thomas Thurnbichler skorzystał z możliwości wystawienia grupy narodowej na PolSKI Turniej. W gronie dziewięciu nominowanych szczególną uwagę przykuło jedno nazwisko - Klemens Murańka. Kibicom, którzy interesują się skokami narciarskimi, tej postaci przedstawiać nie trzeba.
Przepowiadali mu wielką karierę
Przytaczając jego historię, należy wrócić myślami do 2004 roku. To właśnie dekadę temu 10-letni wówczas Murańka oddał niebotyczny skok na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Wylądował na 135 metrze, co było poza zasięgiem dla wielu znacznie bardziej utytułowanych zawodników. W okresie dominacji Adama Małysza utarło się, że wyrasta jego następca.
Trzy lata później, w wieku 13 lat, Murańka znowu zszokował. Podczas mistrzostw Polski jak równy z równym rywalizował z bardziej doświadczonymi skoczkami. Wiek nie miał dla niego znaczenia. W fenomenalnym stylu wywalczył drugie miejsce, ustępując jedynie Kamilowi Stochowi. Z miejsca został okrzyknięty cudownym dzieckiem polskich skoków.
ZOBACZ WIDEO: Zobacz, gdzie Milik zabrał ukochaną. Jej zdjęcia zachwycają
Trenerzy nie zwlekali długo i dali mu szansę podczas kwalifikacji do konkursu Pucharu Świata w Zakopanem. Te jednak nie ułożyły się po jego myśli, jednak wszystko zrzucono na młody wiek zawodnika. Murańka miał bowiem zaledwie 13 lat i całą karierę przed sobą. Ta jednak nie rozwijała się tak, jak powinna.
Pierwsze problemy
Do kadry A skoczek przebił się w sezonie olimpijskim (2013/2014). Podczas konkursu w Engelbergu zajął wysokie, siódme miejsce. Wydawało się, że nie będzie żadnych wątpliwości co do powołania go na igrzyska w Soczi. Ówczesny trener Łukasz Kruczek zadecydował jednak inaczej i pominął Murańkę. Ten fakt negatywnie wpłynął na skoczka.
"Złote dziecko", bo tak go nazywano, po igrzyskach olimpijskich miał problemy choćby z zakwalifikowaniem się do konkursów. Na właściwe tory wrócił jednak w następnym sezonie, w którym razem z kolegami z reprezentacji zdobył brązowy medal w rywalizacji drużynowej na mistrzostwach świata w Falun.
Wydawało się, że jego kariera nabiera rozpędu. Nadszedł moment, w którym przebąkiwało się, iż Murańka jest już w takim wieku, że powinien zacząć sięgać po sukcesy. Tak się jednak nie działo. W zamian pojawiły się kolejne problemy. Młody skoczek zaczął mieć problemy ze wzrokiem. Te były na tyle poważne, że na treningach nie widział dobrze linii, gdzie miał lądować.
Bał się przyznać
Murańka w obawie o utratę miejsca w kadrze A nie przyznawał się sztabowi szkoleniowemu, że ma kłopoty ze wzrokiem. Te się pogłębiały, wobec czego skoczek postanowił nie ukrywać więcej swoich problemów i rozpoczął walkę o powrót do zdrowia. Ta nie była usłana różami. Przeszedł kilka operacji, jednak bez większego skutku.
Wtedy jednak pojawiła się opcja, która uratowała jego karierę. Mowa o soczewkach ze Stanów Zjednoczonych. Lekarze z USA przygotowali je Murańce, by ten nie musiał się poddawać kolejnej operacji. To groziło bowiem pogłębieniem wady wzroku. Dzięki temu rozwiązaniu mógł on wrócić na skocznię.
Choć zdobywał punkty do Pucharu Świata, to jednak w niczym nie przypominał siebie z lat młodzieńczych. Przebłyski mogliśmy oglądać w sezonie 2020/2021, w którym zajął m.in. czwarte miejsce w Willingen. Kilka dni wcześniej, w kwalifikacjach, oddał fenomenalny skok na odległość 153 metrów. Jak się później okazało, był to jeden z ostatnich dobrych skoków Polaka na poziomie Pucharu Świata.
Dawno niewidziany wraca do łask
Po raz ostatni w konkursie PŚ widziany był w styczniu 2022 roku, czyli dwa lata temu. Od tego czasu albo nie dostawał szans i musiał zadowolić się występami w Pucharze Kontynentalnym, albo nie przechodził kwalifikacji. Teraz, przy okazji turniejów w Polsce, znalazł się w szerokiej kadrze powołanej przez Thomasa Thurnbichlera.
Nie ma wątpliwości co do tego, że wobec nie najlepszej dyspozycji polskich skoczków, Murańka może wedrzeć się do kadry A na dłużej. Żeby jednak tak się stało, najpierw musi sobie na to miejsce zapracować. Już wcześniej jednak wysyłał znaki, że z jego dyspozycją jest coraz lepiej. Potwierdzają to wyniki z Pucharu Kontynentalnego.
W nim 29-latek, podczas zawodów Garmisch-Partenkirchen, stanął na najniższym stopniu podium, przegrywając wyłącznie z Constantinem Schmidem oraz Sindre Ulven Joergensenem. Dobre wyniki zostały zauważone przez Thomasa Thurbichlera, który tym samym wyciągnął po części pomocną dłoń w kierunku Murańki.
Przypomnijmy, że Polski turniej rozpocznie się w najbliższy piątek, 12 stycznia, od kwalifikacji do niedzielnego konkursu indywidualnego w Wiśle. W sobotę natomiast zostanie rozegrany konkurs duetów.
We wtorek, 16 stycznia, rywalizacja przeniesie się do Szczyrku, gdzie odbędzie się jeden konkurs indywidualny. Z kolei od 19 stycznia skoczkowie będą konkurować w Zakopanem w konkursach drużynowym i indywidualnym.
Czytaj także:
- Ceny biletów na PolSKI Turniej mogą szokować. Tak zareagowali kibice
- Potwierdziło się. Jest decyzja TVP w sprawie Babiarza