Aleksander Zniszczoł zadebiutował w Pucharze Świata w sezonie 2011/2012, gdy otrzymał swoją szansę w niemieckiej części Turnieju Czterech Skoczni. Niedługo później w Zakopanem zaskoczył wszystkich, zajmując 9. i 14. miejsce.
Później jednak jego kariera nie rozwinęła się tak, jak przewidywano. W kolejnym sezonie zdobył już tylko 8 punktów, a do regularnych startów w Pucharze Świata powrócił w edycji 2014/2015 - tylko na jeden rok.
Prawdziwe przełamanie nastąpiło dopiero... w 2023 roku. Wtedy seryjnie zaczął zajmować miejsca w trzydziestce. Ubiegły sezon zakończył ze 181 punktami na koncie.
ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła
Teraz znacząco przebił ten wynik. Sześć razy zameldował się już w czołowej dziesiątce, a podczas niedzielnych zawodów w Lahti zajął trzecie miejsce. To jego pierwsze indywidualne podium w karierze.
Świetne wyniki wiążą się również z wysokimi nagrodami finansowymi. Tylko w tym sezonie Zniszczoł zarobił 47,2 tys franków szwajcarskich, co przy obecnym kursie daje w przeliczeniu kwotę równą 212,5 tys. złotych.
To niewiele mniej niż Zniszczoł zarobił w latach 2011-2023. Przed tym sezonem mógł pochwalić się łącznymi zarobkami w Pucharze Świata wynoszącymi 53,4 tys. franków (240 tys. złotych).
Tym samym od debiutu w Pucharze Świata do ubiegłej niedzieli 30-latek zgarnął łącznie nieco ponad 450 tys. złotych. Ta kwota z pewnością jeszcze się powiększy - w tym sezonie odbędzie się cykl Raw Air oraz zawody w Planicy.
Czytaj także:
- Stoch już nic nie musi. Dorobił się fortuny
- "Ratuje twarz". Ojciec Zniszczoła wbił szpilkę