W niedzielę na skoczni w Holmenkollen Piotr Żyła skoczył najpierw na 126.5 m. W drugiej serii było już gorzej, bowiem wylądował zaledwie na 116 m. Tym samym z sumą 225,6 pkt zajął ostatecznie 19. pozycję (więcej tutaj).
- Ciekawie było, fajnie można powiedzieć. Ten drugi skok to d*** za wysoko dałem i nie utrzymałem tego tak. Podobnie było jak wczoraj, jeden lepszy, drugi gorszy, tylko w odwrotnej kolejności - stwierdził Żyła w rozmowie z Eurosportem.
- W sumie i tak jestem zadowolony. Tutaj też trzeba było mieć w miarę dobrze. Lidera i wicelidera z pierwszej serii troszkę wycięło. Ja tam akurat nie narzekam, bo miałem tak w miarę do skakania. W porządku, można powiedzieć, że rozpędzam się - dodał w swoim stylu (uwaga: to są spisane słowa skoczka 1:1 - przyp. red.) .
ZOBACZ WIDEO: Romantycznie. Zobacz, gdzie Justyna Żyła wybrała się z ukochanym
Widać było, że Żyła był w dobrym nastroju. Dziennikarz Kacper Merk przypomniał mu, że w Oslo dobrze punktował i dzięki temu pozostaje w cyklu Raw Air. Teraz uda się wraz z kadrą do Trondheim, gdzie skocznia przeszła spore zmiany. Zawodnicy wjeżdżają na górę windą.
- Ojej! Zepsuli mi zabawę - śmiał się Żyła. - Jak ja lubiłem te schody, to nawet nie wiesz. One były fajne. Tak sobie szedłem w górę. Ale może jeszcze będą jakieś schody i nie będę musiał windą jeździć - powiedział.
Reporter Eurosportu zapytał 37-latka, jak to jest z oddawaniem skoków na nowych obiektach. Czy tak doświadczony zawodniczek od razu na niej lata daleko, czy potrzebuje trochę czasu.
- Na spokojnie, na każdej skoczni trzecia czucia złapać. Jak się to czucie złapie, to potem można iść ogniem. Pierwszy skok to po prostu idziesz i jedziesz. Taki mam plan - wyznał Żyła.
Czytaj także:
Przetasowania w Raw Air. Jest nowy lider
Stoch skakał tam zawsze. Koniec efektownej serii