Pomysł Horngachera przynosi efekty. Stoch góruje nad rywalami

PAP/EPA / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP/EPA / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Konkurs w Innsbrucku udowodnił ponad wszystko, że decyzja Stefana Horngachera o zmianie sposobu lądowania przez Kamila Stocha była strzałem w "10". Polak ma wyraźną przewagę nad rywalami w tym elemencie skoku.

W czwartek Richard Freitag pogrzebał swoje szanse na dobre miejsce w końcowej klasyfikacji 66. Turnieju Czterech Skoczni. Niemiec oddał daleki skok (130 m) w pierwszej serii konkursu w Innsbrucku, jednak popełnił błąd przy lądowaniu i zaliczył upadek. Z powodu obrażeń nie stawił się już na starcie w drugiej kolejce.

Kilka minut później równie daleko lądował Kamil Stoch, jednak w przeciwieństwie do swojego najgroźniejszego rywala, ustał swój skok mimo drobnych kłopotów. Dzięki temu Polak został liderem po pierwszej serii z dużą przewagą nad rywalami i miał komfort przed decydującym skokiem.

Znakomite zachowanie naszego skoczka przy lądowaniu nie było przypadkiem. Latem tego roku Stoch wykonał wielką pracę nad zmianą tego elementu, co było autorskim pomysłem trenera kadry A Stefana Horngachera.

W ubiegłym sezonie Kamil Stoch wielokrotnie po dalekich skokach narzekał na bóle w kolanach. Austriak podjął decyzję, że potrzeba zmian. Wymyślił więc nowy sposób lądowania dla naszego najlepszego zawodnika. - Trener mocno naciskał na tę zmianę, ja poszedłbym pewnie na łatwiznę i zostałbym przy starym sposobie, co niekoniecznie byłoby dobrym rozwiązaniem - mówił w lipcu Stoch.

Już podczas Letniej Grand Prix można było zauważyć efekty tej zmiany. Zawodnik z Zębu lądował inaczej - bez głębokiego wypadu, do którego przyzwyczaił i z wyżej rozłożonymi rękami. - Zmieniłem podejście do lądowania na bardziej bezpieczne i stabilne, do tego nie obciążam już stawów. Bardzo mocno pracuję nad tym elementem i mam nadzieję, że do końca lata uda mi się wyrobić nowe nawyki - zapowiadał na łamach "Przeglądu Sportowego".

Udało się. W Innsbrucku Stoch nie popełnił błędu tak jak rok wcześniej, gdy upadek w serii próbnej mógł kosztować go utratę szans na zwycięstwo w całej imprezie. Wówczas tylko dzięki determinacji stanął na starcie i zajął 4. miejsce, zachowując nadzieje na triumf w 65. TCS.

O pracy Stocha włożonej w poprawienie lądowania mówił po konkursie również jego kolega z kadry Maciej Kot. - On od zeszłego roku, gdy upadł w Innsbrucku w serii próbnej, zrobił duży postęp jeśli chodzi o lądowanie. Jest ono tak samo ładne, ale dużo pewniejsze, bardziej stabilne. Myślę, że to umożliwiło Kamilowi tak pewne wylądowanie w trudnych warunkach - ocenił w rozmowie z naszym serwisem.

Po zawodach o przewadze Stocha nad rywalami w tym elemencie mówił także trener niemieckiej reprezentacji Werner Schuster. - Bardzo mocno nad tym pracował, co widać doskonale w Turnieju Czterech Skoczni - powiedział, cytowany przez "PS". Jego zdaniem Polak ma w tym aspekcie dużą przewagę nad rywalami. Liczymy, że tę przewagę pokaże nie tylko podczas sobotniego konkursu w Bischofshofen, ale również na igrzyskach olimpijskich w Pjongczang.

ZOBACZ WIDEO Grzegorz Wojnarowski: konkurs w Innsbrucku to najbardziej zdradliwy z konkursów TCS

Komentarze (0)