Andrzej Kozak o pensji Stefana Horngachera. "Jest adekwatna"

Newspix / EXPA / JFK / Na zdjęciu: Stefan Horngacher
Newspix / EXPA / JFK / Na zdjęciu: Stefan Horngacher

Wokół Stefana Horngachera pojawia się coraz więcej wątpliwości. Jego wypowiedzi są niedwuznaczne, a z Niemiec napływają głosy, że Austriak będzie pracować dla tamtejszej federacji. - Dyskusja jest beznadziejna - komentuje Andrzej Kozak.

Prezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego zaznacza, że dywagacje niepotrzebnie w ogóle rozpoczęto. O zatrudnieniu decyduje prezes i zarząd Polskiego Związku Narciarskiego. - I powinno się to zostawić do czasu zakończenia kontraktu. On jest ważny do końca sezonu - komentuje Kozak w rozmowie z WP SportoweFakty.

- Praca dla niemieckiej federacji byłaby dla mnie ogromnym zaszczytem. Zawsze chciałem wrócić do Niemiec, do Niemieckiego Związku Narciarskiego. Bardzo dobrze się tam czuję - stwierdził Horngacher w rozmowie z niemieckimi mediami.

Prezes Kozak ma jednak ciętą ripostę. - A co by pan powiedział, gdyby kiedyś pracował pan w niemieckiej federacji, miał żonę Niemkę i wychowywał tam swoje dzieci? On musi być też trochę politykiem. Na jego decyzję będą miały wpływ różne czynniki, m.in. stosunek jego żony do jego przyszłości. Poczekajmy.

Niespodziewanym sojusznikiem okazała się Nicole Hoffmeyer, żona trenera, o której wspomina Kozak. Sport.pl podał, że wolałaby, aby jej mąż pracował dalej z Polakami. Trener nie ma wynajętego mieszkania w naszym kraju. Z zawodnikami widzi się podczas konkursów, a w tygodniu wraca do domu w Hinterzarten. Treningi koordynują jego asystenci.

ZOBACZ WIDEO Prezes PKN Orlen uspokaja kibiców. "Nie wycofamy się ze sponsoringu sportu"

- Kwestia żony to są dywagacje medialne. Staraliśmy się kwestie trenera wyciszyć w pewnym momencie, ale stały się medialnym faktem, co nie jest dobre. W Niemczech, kiedy okazało się, że Schuster już nie będzie trenować kadry, decyzja szybko odbiła się na skokach zawodników. Oprócz Eisenbichlera nikt porządnie nie zaprezentował się w Oberstdorfie. To jest drużyna, nikt nie powinien sobie zawracać głowy sprawami wybiegającymi poza ich starty - podkreśla prezes TZN.

Dieter Thoma, legenda niemieckich skoków narciarskich nie wyobraża sobie jednak, aby trenerem ich reprezentacji nie został Horngacher i głośno o tym mówi. - To najbardziej logiczna i najlepsza opcja, jaką teraz mamy - wyjawił w rozmowie z weser-kurier.de trzykrotny medalista olimpijski i pięciokrotny medalista mistrzostw świata.

Kozak przyznaje, że aktualny trener Polaków jest na rozstaju. W Polsce zrobił olbrzymią karierę, w Niemczech był tylko drugim szkoleniowcem. Prezes TZN poznał Austriaka, kiedy ten pracował w naszym kraju z Heinzem Kuttinem. - To jest poważny gość. Na pewno nie zadecyduje pod wpływem emocji, wszystko dobrze sobie przeanalizuje. Myślę, że podejmie dobrą decyzję, zarówno dla siebie, jak i dla nas.

Przy okazji dywagacji ws. przyszłości Horngachera pojawiły się także głosy, że szkoleniowiec w Polsce zarabia za mało. Według nieoficjalnych informacji Austriak dostaje 10 tys. euro miesięcznie. W ankiecie wśród czytelników WP SportoweFakty aż 94 procent głosujących uznało, że trener zasługuje na podwyżkę.

- Federacje w skokach, narciarstwie alpejskim czy biegach nie mogą płacić aż tyle, ile płaci się np. w piłce nożnej. To, co się oferuje, to przyzwoite pieniądze, jeśli chodzi o normalnych ludzi. W piłce nożnej czy w boksie to są kwestie nieregulowane. W sportach zimowych trenerzy są albo na etatach związkowych albo państwowych. Są to pensje adekwatne i, z tego, co wiem, porównywalne do tego, co jest w Austrii czy Niemczech. W tym ostatnim kraju może płacą nieco więcej. Pieniądze na pewno nie będą decydujące, jeśli chodzi o kwestię kontraktu Horngachera - ucina prezes Kozak.

Źródło artykułu: