MŚ w skokach 2019: bitwa o tron w skokach. W Innsbrucku mogą być niespodzianki

Newspix / Martyna Szydłowska / Na zdjęciu: Kamil Stoch
Newspix / Martyna Szydłowska / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Pierwszy komplet medali w skokach czeka na właścicieli. W Innsbrucku odbędzie się indywidualny konkurs na dużym obiekcie. Po kwalifikacjach przesadnych powodów do optymizmu nie ma, ale Kamil Stoch i spółka zapowiadają walkę o podium.

Przed kwalifikacjami byliśmy pełni nadziei na miejsca w czołówce, w końcu Kamil StochPiotr Żyła i Dawid Kubacki to odpowiednio drugi, czwarty i piąty zawodnik klasyfikacji Pucharu Świata. Po ich próbach miny trochę nam zrzedły, zwłaszcza po skokach dwóch ostatnich.

Żyła i Kubacki na razie nie odnaleźli się w Innsbrucku, przeciętnie radzili sobie także w treningach. Siły oszczędzał przeziębiony Jakub Wolny. W piątek nie zachwycił Stoch, był 11. w kwalifikacjach, ale warunki wyraźnie pogorszyły się w końcówce, a życia nie ułatwiało jury, obniżające rozbieg po każdym dłuższym locie.

- Miałem wrażenie, jakby nasi się nie wyspali. Po serii próbnej powiedziałem im nawet "chłopy, obudźcie się!" - alarmował Adam Małysz, dyrektor Polskiego Związku Narciarskiego ds. skoków narciarskich i kombinacji.

ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Przyszłość Horngachera? Tu nie chodzi o pieniądze

- Pod nartami nie czułem wsparcia, powietrza. Ale nie ma się czym martwić. Pogadamy sobie z trenerem i będziemy pracować dalej - uspokoił Kubacki.

Nie ma co ukrywać, że najwyżej stoją akcje Stocha. Brylował w środowych treningach, jego klasę docenili nawet rywale i trenerzy, wymieniali go jednym tchem w gronie kandydatów. Polakowi, trzykrotnemu mistrzowi olimpijskiemu, na pewno nie braknie motywacji. Akurat podczas MŚ wiodło mu się nie najlepiej. Owszem, w 2013 roku zdobył złoto w Predazzo, ale w dwóch kolejnych zmaganiach na dużych obiektach był 12. i 7. Zresztą w jego indywidualnej kolekcji jest ten jeden medal, dwa razy ocierał się o podium na mniejszym obiekcie (2009 i 2017).

Za Stochem przemawia też znajomość Bergisel. To w Innsbrucku, w 2006 roku, objawił się jego talent, zajął drugie miejsce w kwalifikacjach do konkursu. Przeważnie radził tam sobie dobrze, na jego koncie zwycięstwo, drugie i trzecie miejsce.

Tytułu sprzed dwóch lat broni król Lahti, Stefan Kraft. Austriak jest w szerokim gronie kandydatów do medalu, ale treningi i kwalifikacje zupełnie zmieniły układ sił. Znakomicie spisywali się skoczkowie, którzy niekoniecznie walczyli dotychczas o pucharowe podium. Wszystkich zachwycił Szwajcar Killian Peier, czarny koń konkursu. Wielką moc zademonstrował Markus Eisenbichler. Jeśli Niemiec wytrzyma presję, to może zgarnąć drugi medal MŚ w karierze. Dwa lata temu sprawił sensację i zdobył brąz w Lahti.

Świetnie wyglądał też Karl Geiger oraz Austriacy, Michael Hayboeck i Philipp Aschenwald. Po słabszym okresie obudził się Andreas Stjernen, w czołówce utrzymywał się dominator Pucharu Świata, Ryoyu Kobayashi. Oby tylko na Bergisel nie rządził wiatr, akurat na tej zdradliwej skoczni wiele razy aura zagrała faworytom na nosie.

Sobota, 23.02.2019
13:30 - Seria próbna
14:30 - Pierwsza seria konkursu indywidualnego

Źródło artykułu: