Po mistrzostwach świata w Seefeld okaże się, czy Stefan Horngacher pozostanie na kolejny rok trenerem reprezentacji Polski w skokach narciarskich.
Prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner przekonuje, że jest gotowy na każde rozwiązanie. Nie chce jednak nic zdradzić, kto mógłby być możliwym następcą Austriaka.
Tymczasem w rozmowie z "Gazetą Krakowską" Alexander Pointner, były wieloletni trener kadry austriackiej przyznał, że gdyby otrzymał propozycję od PZN, na pewno by ją rozważył.
ZOBACZ WIDEO MŚ w Seefeld. Słabe skoki Polaków. "Nie ma powodów do optymizmu"
Polski skoczek oburzony pytaniem dziennikarza
- Porozmawiałbym, oczywiście. Lubię Adama Małysza, to porządny człowiek. Zespół też jest bardzo dobry. Ale najpierw poczekajmy na decyzję Steffa. Akurat ja widzę go pracującego w Polsce przez kolejne lata - ocenił Pointner.
Szkoleniowiec pracował z austriacką kadrą w latach 2004-2014. W tym czasie tamtejsi skoczkowie byli światową potęgą, zdobywali Kryształowe Kule, złote medale mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich. Byli też nie do pokonania w zawodach drużynowych.
Pointner zrezygnował z prowadzenia kadry, a rok później zmarła jego 17-letnia córka. Powrót do normalności kosztował go bardzo wiele pracy.
- Powrót do normalnego życia po takim wstrząsającym wydarzeniu jest wyzwaniem. Zrobiłem teraz mały krok do powrotu. Znów jestem trochę bliżej skoków, to jest namiastka dawnej pracy, ale na pewno nie zatrzasnąłem tamtych drzwi - wyznał Austriak, który podczas MŚ w Seefeld jest ekspertem stacji Eurosport.
Sprawa jest jasna. Jeśli nie Horngacher, to Małysz!
Krótko ocenił też słabszą postawę polskich skoczków podczas dwóch konkursów w Innsbrucku. - Ich wynikami na Bergisel byłem naprawdę zdziwiony. Tym bardziej po udanym dla nich weekendzie w Willingen - zakończył.