Skoki narciarskie. Puchar Świata. Niemcy nie dali rady, a Polacy znów udowodnią swoje mistrzostwo

PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: skocznia narciarska im. Adama Małysza w Wiśle
PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: skocznia narciarska im. Adama Małysza w Wiśle

Trzeci rok z rzędu pogoda mocno przeszkadza w zorganizowaniu inauguracji Pucharu Świata w Wiśle. Polscy organizatorzy jednak nie poddają się i znów stają na wysokości zadania. Wprost przeciwnie do Niemców, którzy rok temu nie poradzili sobie.

Na początku poprzedniego sezonu czwarty weekend zmagań skoczków o Kryształową Kulę miał odbyć się w Titisee-Neustadt. Do niemieckiej miejscowości zawodnicy i trenerzy w ogóle jednak nie pojechali, bowiem kilka dni wcześniej odwołano oba konkursy. Powodem były wysokie temperatury powietrza, opady deszczu i silny wiatr.

Organizatorzy tamtych zawodów nie dali jednak sobie nawet szansy, by sprawdzić, czy wiatr rzeczywiście będzie tak silny. Najprawdopodobniej nie mieli wyprodukowanej odpowiedniej ilości śniegu i dlatego już wcześniej odwołali te zawody. Skończyło się kompromitacją (więcej o tym pisaliśmy TUTAJ), która w Polsce byłaby nie do pomyślenia. Dla nas nie ma rzeczy niemożliwych i po raz kolejny udowodniają to organizatorzy inauguracji Pucharu Świata w Wiśle.

Trzeci rok z rzędu listopad w Polsce w ogóle nie przypomina, że niedługo rozpocznie się zima. Temperatury powietrza w dzień przekraczają 10 stopni Celsjusza, nocą nie ma mrozów, zamiast śniegu padają deszcze, a do tego w górach wieje mocny, ciepły wiatr. Taka aura to zmora przy produkcji śniegu (więcej TUTAJ).

ZOBACZ WIDEO: Jest nadzieja dla Macieja Kota. Wyraźna poprawa

Organizatorzy w Wiśle jednak nie poddają się pogodzie. Wcześnie rozpoczęli produkcję śniegu. Mają już wyprodukowaną ilość, która będzie potrzebna do pokrycia zeskoku skoczni im. Adama Małysza. Wciąż jednak produkują śnieg, ponieważ zdają sobie sprawę, że mogą nastąpić ubytki z powodu dodatnich temperatur powietrza zarówno w dzień jak i w nocy. Andrzej Wąsowicz ma wszystko pod kontrolą i można być pewnym, że w czwartek 21 listopada, delegat techniczny FIS-u zobaczy skocznię gotową do rywalizacji.

- Należą się ogromne wyrazy uznania dla organizatorów, którzy mimo niesprzyjających warunków podejmują próbę organizowania zawodów. Mało jest miast, które o tej porze w listopadzie taki weekend z konkursami Pucharu Świata chciałoby zorganizować - powiedział dla WP SportoweFakty Jakub Kot.

- Wisła zawsze staje na wysokości zadania. Prezes Andrzej Wąsowicz praktycznie 24 godziny na dobę jest pod skocznią i wszystkiego pilnuje. FIS musi docenić taką pracę. Wszystko jest na najwyższym poziomie. We wszystko jest włożone wiele wysiłku - dodał były skoczek narciarski.

Co ważne, FIS musi i rzeczywiście docenia pracę Polaków. - Po zawodach staram się zawsze podpytać Waltera Hofera czy wszystko było okej. Oczywiście drobne uwagi zawsze są, ale widzą starania organizatorów i organizację na wysokim poziomie - zapewnił Jakub Kot, a Wojciech Fortuna dodał: - Śniegu na skoczni nie zabraknie, bo nasi organizatorzy świetnie sobie radzą przy plusowych temperaturach powietrza. Udowodnili to już dwukrotnie.

Czytaj także: ogromne zainteresowanie Turniejem Czterech Skoczni. Bilety na konkurs w Oberstdorfie wyprzedane

Nic dodać, nic ująć. Organizatorzy konkursów Pucharu Świata poza Polską mogą uczyć się od naszych rodaków organizacji i chęci, żeby nawet przy tak trudnych warunkach pogodowych, przeprowadzić inaugurację cyklu. Dzięki nim już w przedostatni weekend listopada oglądamy najlepszych skoczków na świecie w rywalizacji o Kryształową Kulę i to jeszcze w Polsce.

Komentarze (1)
avatar
Maciej Strzelczyk
16.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
A może po prostu nie rozdzielać letnich i zimowych skoków?