W piątek w Wiśle rozpocznie się nowy sezon Pucharu Świata 2019/20 w skokach narciarskich. O godz. 18:00 odbędą się kwalifikacje do niedzielnego konkursu indywidualnego. W sobotę zostanie rozegrany konkurs drużynowy.
W studiu TVP w Wiśle jednym z gości będzie były reprezentant Polski, Łukasz Rutkowski. Nasz olimpijczyk z Vancouver w 2010 r. wraca do skoków w roli eksperta kanału sportowego telewizji publicznej.
W rozmowie z portalem sport.pl, były skoczek opowiedział o... swoim bracie, Mateuszu, który jest uznawany za jeden z największych zmarnowanych talentów w polskim narciarstwie. Mistrz świata juniorów z 2004 r. i zawodnik kreowany na następcę Adama Małysza po sezonie 2004/05 został wyrzucony z kadry, m.in. z powodu alkoholu.
ZOBACZ WIDEO Martin Schmitt dostał pytanie od Adama Małysza. Odpowiedź była natychmiastowa
ZOBACZ: Talent to nie wszystko. Następcy Adama Małysza w odwrocie >>
- Pomaga mi w klubie, jest członkiem zarządu (klubu KS Rutkow-Ski - przyp. red.). Poza tym pracuje fizycznie, układa kostkę brukową. A najważniejszy jest dla niego syn (13-letni Seweryn - przyp. red.), który u mnie trenuje - zdradził młodszy z braci Rutkowskich.
Ekspert TVP dodał, że jego brat czasami przychodzi na skocznię, żeby potrenować z młodymi adeptami skoków narciarskich. O zmarnowanej karierze dziś nie chce jednak rozmawiać.
ZOBACZ: 30. urodziny Mateusza Rutkowskiego - zmarnowanego talentu polskich skoków >>
- Mateusz nie chce rozmawiać z żadnym dziennikarzem. Zraził się. Mówi, że tak go obsmarowali, że już nigdy z żadnym nie będzie rozmawiał. A nie był jedynym złym. Według mnie wina była 50 na 50. Połowa po stronie Mateusza i połowa po stronie trenerów oraz związku - ocenił Łukasz Rutkowski.