Szczególnie, że dla wielu skoczków stanowią raczej swego rodzaju trening. Istotniejszy, z większą presją, ale jednak trudno sobie wyobrazić, że Dawid Kubacki czy Kamil Stoch nie zakwalifikują się do konkursu głównego. W niedzielę będzie skakać ośmiu reprezentantów Polski. To znakomita liczba. Kubacki w kwalifikacjach był siódmy, Stoch 11.
To już gorzej.
Pierwsze oficjalne skoki na śniegu wypadły raczej kiepsko. Szczególnie, że Puchar Świata startuje w Wiśle, a więc na obiekcie, który Polacy znają doskonale. Z osądami trzeba jednak poczekać. Jeśli nie do niedzieli, to wręcz do kolejnych konkursów, bo nasi kadrowicze rzadko zaczynają z wysokiego C. Początek rządzi się swoimi prawami. Konkursu drużynowego jednak nie przekreślałbym. Dodatkowa motywacja i wreszcie - walka o realny cel - zrobi swoje.
ZOBACZ WIDEO Adam Małysz czy Kamil Stoch? Martin Schmitt zabrał głos ws. porównywania polskich skoczków
Michal Doleżal ogłosił skład na drużynówkę. Zaskoczenia nie ma >>
Przypomnijmy, w sobotę wystartują Stoch, Kubacki, Żyła i Wolny. Skład właściwie bez zmian w stosunku do zeszłego sezonu. Zmiany natomiast zaszły między cyklami PŚ.
Buty to niemal pewnik - indywidualne dopasowanie i ciągłe kontakty z przedsiębiorstwem, które je produkuje - tego nie ma żadna ekipa na świecie. Nagaba, firma spod Opola, dała Polakom mnóstwo możliwości. Do tego, jeśli wierzyć Apoloniuszowi Tajnerowi, Polski Związek Narciarski nie zapłacił za to jeszcze nic. Przedsiębiorstwo korzysta bowiem ze specjalnego grantu.
Pewnikiem nie jest natomiast trener. Nazywanie Michala Doleżala starym-nowym szkoleniowcem jest błędem, bo asystentura u Stefana Horngachera to nawet nie jest funkcja bliska ciężarowi gatunkowemu trenera głównego. Z Czechem zawodnicy mają nieco więcej spokoju, swobody. Na każdego skoczka działa to inaczej, więc efekty poznamy dopiero w trakcie sezonu. Doleżal może realizować część założeń Austriaka, ale na pewno nie jest jego kopią.
Horngacher to perfekcjonista. O Doleżalu dużo nie wiemy, ale na pewno ma więcej luzu od swojego poprzednika. Zgodził się choćby na to, aby Kamil Stoch początek okresu przygotowawczego przeszedł... sam. W domowym zaciszu, z dala od kadrowego zgiełku.
Niewiadomą jest też nowy system szkolenia w kadrach. Choć to może za dużo powiedziane - zawodnicy wszystkich kadr odbywają po prostu wspólne treningi. Mają możliwość wymiany spostrzeżeń i konsultacji. Wcześniej grupy były oddzielone. To pewne, że na skoczków kadry B i młodzieżowej zadziała to mobilizująco. Trudno natomiast powiedzieć, czy do takiego systemu przyzwyczaili się już kadrowicze z grupy A. Ale w końcu kto stoi w miejscu, ten się cofa.
Adam Małysz Czy Kamil Stoch? Martin Schmitt zabrał głos ws. porównywania polskich skoczków >>
Novum stanowił też fakt większej niż zwykle liczby treningów na własnych skoczniach (choć po wynikach kwalifikacji tego nie było widać). Pod koniec sezonu przygotowawczego, zamiast jeździć po Skandynawii i szukać otwartej skoczni, zawodnicy trenowali w Zakopanem.
Żadnej ze zmian nie sposób skrytykować. Niektóre stanowią wręcz małą rewolucję. Ale ich nagromadzenie w jednym momencie to już inna sprawa. Nie wierzę w to, że spowodowały takie zamieszanie, że kadra, choćby na chwilę, spadnie z piedestału Pucharu Narodów. Ale przetasowania w kadrze są możliwe. Forma pokaże, komu najbardziej odpowiada "czeski film" Doleżala.
Na razie bowiem stwierdzić coś ze stuprocentową pewnością jest trudno.