Przed rozpoczęciem 68. Turnieju Czterech Skoczni jednym z głównych faworytów do wygrania go był Kamil Stoch. Ostatecznie to jednak jego kolega z drużyny, Dawid Kubacki, dał polskim kibicom ogromne powody do radości.
Trzecie miejsca w Oberstdorfie i Garmisch - Partenkirchen oraz drugie w Innsbrucku wywindowały nowotarżanina na pozycję lidera "Wielkiego Szlema".
Poniedziałkowy konkurs w Bischofshofen, podczas którego Kubacki ma szansę przypieczętować swoje pierwsze zwycięstwo w tym prestiżowym cyklu, zapowiada się bardzo ciekawie. Drugi w klasyfikacji turnieju, Marius Lindvik, traci do Polaka tylko 9,1 punktu, i tanio skóry nie sprzeda.
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. 68. Turniej Czterech Skoczni. Jakub Kot wskazał faworytów. "To on może zagrozić Kubackiemu najmocniej!"
Czytaj także: Skoki narciarskie. 68. Turniej Czterech Skoczni. Niemcy na wygraną będą musieli zaczekać. Geiger nie jest faworytem
Dyrektor sportowy i zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni w 2001 roku, Adam Małysz, zdradził dziennikarzom austriackiego portalu laola1.at, dlaczego wierzy w pomyślny dla Kubackiego finał. - Dawid ma szansę na wygranie tegorocznego turnieju. Jest rekordzistą skoczni w Bischofshofen. Kocha ten obiekt - tłumaczy.
Czytaj także: Skoki narciarskie. 68. Turniej Czterech Skoczni: Dawidzie, cała Polska jest z Tobą. Dwa kroki, żeby przejść do historii!
Preludium do finałowych zawodów, które tradycyjnie odbywają się w Święto Trzech Króli, stanowiły niedzielne kwalifikacje. W nich nieco lepiej zaprezentował się Lindvik - Norweg zajął dziewiątą lokatę, i w parze systemu K.O. zmierzy się ze swoim rodakiem Sondre Ringengem, natomiast Polak został sklasyfikowany na 13. miejscu i w parze wystąpi ze Słoweńcem Cene Prevcem.
Początek konkursu na skoczni im. Paula Assuerleitnera planowany jest na godzinę 17:15.