W poprzednich latach nie liczył się w stawce. Rzadko punktował, rzadko dostawał szansę od Alexandra Stoeckla. Latem Halvor Egner Granerud zrobił jednak wielki postęp. Znalazł klucz do swoich skoków i od pierwszego konkursu Pucharu Świata zachwyca. W pierwszej części sezonu robił co chciał. Zaczął od 4. miejsc w Wiśle i Kuusamo. Później wygrał pięć kolejnych indywidualnych konkursów.
Na 69. Turniej Czterech Skoczni pojechał jako zdecydowany faworyt. Musiał jednak przełknąć gorycz porażki. Obniżył loty, nadal skakał dobrze, ale już nie na tyle, by wygrywać. Nie triumfował w żadnym konkursie. Posypał się w austriackiej części turnieju, dwukrotnie będąc poza dziesiątką. W efekcie nie stanął nawet na turniejowym podium, zajął 4. miejsce.
- Podczas Turnieju Czterech Skoczni złapał ewidentną zadyszkę. Był faworytem zawodów, skakał nieźle, ale nie wygrywał. Wszystko posypało mu się w Innsbrucku, gdzie trafił na złe warunki i do tego popełnił błędy. Później w Bischofshofen te błędy się u niego jeszcze spotęgowały. Pokazał, że nie jest robotem, że ma uczucia i tak jak każdy z nas może się pomylić - podkreśla Jakub Kot, były skoczek narciarski, ekspert Eurosportu.
ZOBACZ WIDEO: Sven Hannawald w Zakopanem poznał niezwykłą osobę. "To było genialne!"
Kibice nieśmiało zaczęli wierzyć, że również w Pucharze Świata Kamil Stoch, zwycięzca 69. TCS, może dogonić Graneruda. Sytuacja szybko zmieniła się jednak o 180 stopni. Stoch świetne konkursy przeplata słabszymi. Natomiast Granerud, poza wpadką w Zakopanem, skacze bardzo daleko i najczęściej wygrywa.
Znakomitą formę pokazał w ostatnim tygodniu w Willingen. Na Muehlenkopfschanze panowały niestabilne warunki. Wiatr kręcił, wiał z różnych kierunków, ale Norweg skakał jakby poza tym. Przez trzy dni nie zepsuł żadnej próby. W konkursach latał ponad 140. metr i wygrywał z miażdżącą przewagą. W niedzielę, w jednoseryjnych zawodach, rywale liczyli, że może tym razem uda się go pokonać. Nic z tego. Teoretycznie z wiatrem w plecy poleciał na 149. metr i nie dał nikomu szans.
Z Willingen wyjechał z kompletem 200 punktów. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata ma już 1206 punktów. Drugiego Markusa Eisenbichlera wyprzedza o 318 "oczek", a trzeciego Kamila Stocha aż o 481 punktów. Tylko kataklizm mógłby jeszcze odebrać Granerudowi Kryształową Kulę. W takiej formie, jak w Willingen, Norweg będzie również faworytem numer jeden mistrzostw świata w Oberstdorfie.
- Imponujące jest to, jak szybko odbudował się na skoczni po słabszym TCS. Jest po prostu w znakomitej formie sportowej. Obecnie to najlepiej skaczący zawodnik w Pucharze Świata. Z wyjątkiem problemów z prędkościami w Zakopanem, od Titisee-Neustadt znów skacze znakomicie. Od kilku konkursów mocno odskakuje rywalom w każdej serii. Przecież w Lahti też wygrałby z ogromną przewagą, gdyby nie upadek - zwraca uwagę Jakub Kot.
Kolejne indywidualne konkursy Pucharu Świata odbędą się w niemieckim Klingenthal (5-7 lutego).
Czytaj także:
Tyle Murańka zarobił za swój życiowy wynik. Coraz lepsze finanse Piotra Żyły
Od zamieszania testowego do życiowego wyniku. Poleciał dalej niż Adam Małysz