Alarm w skokach narciarskich. Tak źle nie było od wielu lat

Poziom jest kosmiczny, ale liczba skoczków w Pucharze Świata znacznie spadła. To pierwszy od wielu lat sezon, kiedy coraz częściej zamiast kwalifikacji rozgrywa się prologi. Skoczków zawstydzają skoczkinie. Co się dzieje? Tłumaczy Rafał Kot.

Szymon Łożyński
Szymon Łożyński
Kamil Stoch PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch
Coś za coś. Ten sezon Pucharu Świata skoczków, pod względem poziomu, jest fenomenalny. To już nie te czasy z początków małyszomanii, gdy czterech-pięciu skoczków liczyło się w walce o podium, a reszta odstawała od Ahonena, Małysza, Schmitta, czy Hannawalda o 10-15 metrów.

Teraz jest jeden dominator, Halvor Egner Granerud, ale za nim grupa około 15-20 skoczków, którzy również są w stanie stawać na podium. Decydują niuanse, dyspozycja dnia i lepsze czucie skoczni. Marius Lindvik potrafi wygrać w Zakopanem, by później w kilku konkursach z rzędu nie być w trzydziestce. Po miesiącu znów przyjeżdża do Zakopanego i staje na podium.

Karl Geiger wygrywa mistrzostwo świata w lotach, potem zaczyna 69. Turniej Czterech Skoczni od triumfu w Oberstdorfie, a na przełomie stycznia i lutego ma kłopoty z punktowaniem w Pucharze Świata. I wreszcie Kamil Stoch. W świetnym stylu wygrywa TCS, triumfuje w Titisee-Neustadt, staje na podium w Willingen i Klingenthal, a w Zakopanem - na swojej domowej skoczni - zajmuje miejsca w drugiej i trzeciej dziesiątce.

ZOBACZ WIDEO: PŚ w Zakopanem. Michal Doleżal o dyskwalifikacji Andrzeja Stękały: To błąd zawodnika

Takie przykłady można mnożyć. - Poziom zawodów jest kosmiczny - powtarzają zgodnie eksperci. Dzisiaj typowanie wyników nadchodzących mistrzostw świata w Oberstdorfie, to wróżenie z fusów. W Niemczech może zdarzyć się wszystko. Jest jednak także druga strona tego medalu. Poziom Pucharu Świata znacznie wzrósł, ale dramatycznie spadła liczba skoczków, biorących udział w kwalifikacjach.

Jeszcze kilka lat temu, w większości eliminacji startowało między 60 a 70 skoczków. Około 50 albo mniej zawodników było anomalią, która zdarzała się tylko podczas Pucharu Świata w Sapporo. Często najmocniejsze reprezentacje odpuszczały zawody w Japonii, chcąc uniknąć zmiany strefy czasowej i rozregulowania organizmów skoczków przed najważniejszymi imprezami w danym sezonie.

Teraz takie Sapporo mamy już prawie co tydzień. Liczba skoczków w Pucharze Świata bardzo się skurczyła. Kiedyś to było nie do pomyślenia, ale w tym sezonie już pięciokrotnie zamiast kwalifikacji rozegrano prolog. Powód? Do rywalizacji zgłosiło się zaledwie po 50 skoczków. To dokładnie tylu, ilu startuje w pierwszej serii. W związku z tym w Titisee-Neustadt, Klingenthal i raz w Zakopanem rezygnowano z eliminacji, a zamiast nich odbywał się prolog, w którym zwycięzca otrzymywał 12 tys. złotych.

Podczas innych konkursów kwalifikacje rozgrywano, ale miały one symboliczny przebieg. Średnio do zawodów Pucharu Świata w tym sezonie zgłasza się zaledwie 55 skoczków. Tym samym odpada zaledwie kilku z nich. Emocji w eliminacjach jest jak na lekarstwo i z utęsknieniem kibice spoglądają na czasy Małysza czy Schlierenzauera, gdy po kwalifikacjach odpadło nawet 20 skoczków.

Jakie są zatem powody, że liczba zawodników tak bardzo zmniejszyła się w ostatnich miesiącach? Rafał Kot, były fizjoterapeuta polskich skoczków wskazuje dwie przyczyny. - Przede wszystkim pandemia zrobiła swoje. Kilku skoczków z tego powodu zawsze jest mniej. Niektórzy są zakażeni, inni nie robią testów i nie wysyłają zawodników na dany weekend, a niektóre kraje boją się też kwarantanny na miejscu i też rezygnują ze startu.

- Ostatnio ta mała liczba skoczków w Pucharze Świata, to również efekt nałożenia się różnych zawodów na siebie. Były cztery konkursy Pucharu Kontynentalnego w Willingen, do tego mistrzostwa świata juniorów. Generalnie jednak tendencja spadkowa jest zauważalna. Kurczy się stawka skoczków i FIS musi pomyśleć nad rozwiązaniem tej sytuacji - dodaje rozmówca WP SportoweFakty.

Jeśli taka tendencja zniżkowa będzie utrzymywać się także w kolejnych sezonach, FIS powinien zastanowić się nad zmniejszeniem liczby skoczków w 1. serii. Może dobrym pomysłem byłoby ograniczenie premierowej kolejki do 40 skoczków, tak jak w Pucharze Świata kobiet.

W ogóle skoczkinie zawstydzają skoczków. W ich zawodach obsada jest zdecydowanie większa niż u mężczyzn. Na początku lutego do austriackiego Hinzenbach przyjechały aż 64 zawodniczki. Jeszcze bardziej imponująca była obsada styczniowego Pucharu Świata pań w Ljubno. Do Słowenii przyjechały aż 72 skoczkinie. W ostatnich miesiącach o takiej obsadzie w Pucharze Świata skoczków można już tylko pomarzyć.

Czytaj także:
Świetne zarobki Andrzeja Stękały i Dawida Kubackiego w Zakopanem
Za długie narty Andrzeja Stękały. Koszmar Piotra Żyły. Duży awans Kubackiego

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×