Nowe twarze tego sezonu. To oni zaskakują na początku cyklu

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Jan Hoerl
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Jan Hoerl

Nie mają na koncie tytułów zwalających z nóg, ale już na początku sezonu pokazali, że ich czas być może nadchodzi. Młodzi skoczkowi są nadzieją dla swoich krajów, a dla ekspertów obiektem zainteresowania.

Już inauguracyjny konkurs mógł dać pierwsze znaki, że w tym sezonie w czołówce ujrzymy nowe twarze. Ale i co za tym idzie zwiastowało nadchodzące niespodzianki.

Podczas zawodów w Niżnym Tagile poza pierwszą piątką wylądował Markus EisenbichlerAnze Lanisek czy Robert Johansson.  Drugi dzień także zaskoczył. Kamil Stoch zajął dopiero 33. pozycję, co jak już teraz wiemy przepowiadało problemy z formą u Polaka.

Miejsca w pierwszej dziesiątce utytułowanym zawodnikom zabrali młodzi i bardzo perspektywiczni skoczkowie. Wiele młodych talentów pokazało się z bardzo dobrej strony podczas trzeciego weekendu Pucharu Świata w Wiśle.

ZOBACZ WIDEO: Jan Habdas o debiucie w zawodach Pucharu Świata. "Nabrałem cennego doświadczenia"

Brylant, który zajaśniał

5 grudnia Malinka należała do Jana Hoerla, który pokazał się kibicom z bardzo dobrej strony. W serii finałowej wylądował na 128. metrze i sprawił, że to on stanął na najwyższym stopniu podium.

- Nie wiem, co mogę powiedzieć. To niesamowite uczucie wygrać po raz pierwszy. Jestem głodny, by osiągnąć więcej. W serii próbnej moje lądowanie nie było dobre, ale wszystko jest w porządku. Ten drugi skok w konkursie był naprawdę dobry. Kibice byli fantastyczni. Brak mi słów. Coś niesamowitego - powiedział zadowolony po konkursie dla TVP Sport.

Austriak ma dopiero 23 lata, a już na koncie drużynowy srebrny medal z mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym z 2021 roku. Także w okresie letnim nie próżnował i zajął trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej ostatniego Letniego Grand Prix.

Młody skoczek zadebiutował niedawno, bo w 2019 roku podczas konkursu w Innsbrucku, zaliczanego do Turnieju Czterech Skoczni. Zajął 29. miejsce, zdobywając pierwsze punkty w karierze. Później kilka razy meldował się w czołowej trzydziestce z łącznym dorobkiem 53 punktów.

Bywalec pierwszej piątki

Fantastycznie w konkursie drużynowym pokazał się też Timi Zajc, który był trzecim najlepszym skoczkiem wieczoru na polskim obiekcie. Miejsca ustąpił jedynie Stefanowi Kraftowi oraz swojemu rodakowi Cene Prevcowi.

Słoweniec dobrze rozpoczął cykl, zajmując czwartą lokatę w rosyjskim Niżnym Tagile. Tym razem jego kolega z kadry zajął pozycję tuż za plecami 21-latka, zamykając pierwsza piątkę.

Mimo bardzo młodego wieku jest to zawodnik z naprawdę prestiżowymi startami na koncie. W swojej karierze rywalizował już na zimowych igrzyskach olimpijskich czy mistrzostwach świata.

Małymi krokami po wymarzoną formę

Lovro Kos to zawodnik, który już teraz widzi owoce swoje pracy. Po pięciu konkursach ma trzy razy więcej punktów niż po zakończeniu poprzedniego sezonu. Do pierwszej dziesiątki pierwszy raz wdarł się właśnie w Wiśle. Zajął ósmą lokatę, wyprzedzając takie legendy jak Johansson czy Stoch.

Słoweniec dopiero przeciera szlaki na tym poziomie. Swoje pierwsze oczka w PŚ zdobył 25 marca 2021 roku w Planicy. W aktualnie trwającym cyklu nagromadził ich 48.

Jest to jego dopiero drugi sezon PŚ. Wcześniej startował od 2018 roku w Pucharze Kontynentalnym.

Dodatkowe konkursy Pucharu Świata w Polsce? Apoloniusz Tajner zabrał głos
Dawid Kubacki już wie, co robił źle na skoczni. "W tym tkwi problem"

Źródło artykułu: