Przy wietrze z tyłu skoczni swój kwalifikacyjny skok oddawał Dawid Kubacki. Nie przeszkodziło mu to jednak w uzyskaniu odległości 227,5 m. Zajął piąte miejsce, znajdując się w klasyfikacji tuż za Kamilem Stochem. Mimo bardzo dobrego wyniku, Kubacki czuł niedosyt.
- Myślę, że warunki były całkiem przyzwoite, mimo że to się obróciło i wiało trochę z tyłu, to dało się odlecieć. Uważam, że ten skok w kwalifikacjach był bardzo fajny z progu i leciało się bardzo okej. Śmiało to powinno dużo dalej polecieć, ale ze względu na to, że wiaterku nie było, to brakowało tego wsparcia. Mimo wszystko myślę, że bardzo udane kwalifikacje - powiedział w rozmowie z Eurosportem.
Z powodu problemów z torami najazdowymi, kwalifikacje zostały przesunięte z godz. 11 na 15. Zawodnicy musieli zweryfikować zatem swoje plany.
ZOBACZ WIDEO: Tego się nie spodziewała. Problemy Igi Świątek
- Nie marudziłem jakoś bardzo. Wiadomo, że to jakoś miesza w planach, bo plan był taki, że południe i fajrant. Podejrzewam, że w planach był trening, ale ze względu na późniejsze kwalifikacje, będzie albo przestawiony na piątek, albo go nie będzie wcale. Zobaczymy, co trener powie - wyjaśnił Kubacki.
Przed zawodnikami jeszcze spora dawka skoków. W piątek odbędzie się konkurs indywidualny, w sobotę drużynowy, a w niedzielę do rywalizacji przystąpi czołowa "30" klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
- To może być fajny weekend. Myślę, że na podsumowania przyjdzie czas w niedzielę. Pół żartem, pół serio, to się śmialiśmy, że w zeszłym roku nam na końcówkę siadło, to teraz zmieniamy przygotowania, żeby nam starczyło. Tylko nie przewidzieliśmy tego, że na początku braknie - zakończył Kubacki.
Czytaj także:
- Polacy latali aż miło. Stoch i Kubacki w ścisłej czołówce!
- "Muszę się trochę obudzić". Piotr Żyła wskazał element do poprawy