Łamał rakiety i beształ sędziów. Co dzisiaj robi kontrowersyjny tenisista z Rosji?

PAP / EPA/AFP PHOTO/Mike SIMONS
PAP / EPA/AFP PHOTO/Mike SIMONS

Do dziś Rosjanin jest niekwestionowanym liderem na liście wszech czasów pod względem... liczby złamanych rakiet. Podczas kariery uważany był za największego łobuza na korcie.

Były tenisista pochodzenia tatarskiego, Marat Safin, zachwycał kibiców na światowych kortach w latach 1997-2009. Mistrz wielkoszlemowych turniejów US Open (w 2000 roku) i Australian Open (w 2005 roku) w grze pojedynczej był klasyfikowany na pierwszym miejscu rankingu ATP w listopadzie 2000 roku.

Trenował z Kurnikową

Dla wielu fanów Safin był geniuszem tej gry. Tenisowe szlify zbierał w Rosji. Pochodzący ze sportowej rodziny - jego ojciec był menedżerem w sekcji tenisowej Spartaka Moskwa, a matka pracowała jako trenerka tenisa ziemnego - Marat rozpoczął regularne treningi w wieku sześciu lat. Na korcie spędzał wiele godzin. Trenował z przyszłymi gwiazdami światowego tenisa, m.in. Jeleną Dementiewą i Anną Kurnikową.

W 1994 - miał wówczas 14 lat - przeprowadził się do Walencji. To właśnie pobyt w akademii tenisowej w Hiszpanii ukształtował go sportowo. Szybko nauczył się języka hiszpańskiego, co miało ogromny wpływ na rozwój jego kariery. Tamtego okresu nie wspomina jednak dobrze.

- Moje początki były niezwykle trudne. Nie mogłem znaleźć sponsora. Nie wiedziałem, gdzie mam trenować. Zgłosiłem się do akademii Nicka Bolletieriego, ale nie zostałem przyjęty. Potem pojechałem do Hiszpanii. Miałem duże parcie na sukces, ponieważ potrzebowałem pieniędzy na życie. Jakimś cudem udało mi się zostać zawodowcem, chociaż długimi tygodniami musiałem walczyć z kontuzjami - zdradził w wywiadzie dla "The Telegraph".

Jako junior Safin nie osiągał znaczących sukcesów. Notowany był najwyżej w czwartej "setce" klasyfikacji juniorskiej ITF. Eksplozja jego talentu nastąpiła dopiero po otrzymaniu statusu zawodowca, w 1997 roku. W swoim debiutanckim sezonie wygrał w portugalskim Espinho turniej challengerowy. Rok później świat tenisa usłyszał na dobre o utalentowanym rosyjskim tenisiście.

Pasmo sukcesów

W pierwszym występie podczas wielkoszlemowego turnieju French Open Safin sprawił dwie sensację, eliminując w pierwszej rundzie słynnego Amerykanina Andre Agassiego (w pięciu setach), a w kolejnej obrońcę tytułu Gustavo Kuertena z Brazylii (również w pięciu setach). Kolejne lata to pasmo sukcesów i wielkich pojedynków w wykonaniu Rosjanina. Pierwsze mistrzostwo wielkoszlemowe wywalczył podczas US Open 2000 (w finale w trzech setach pokonał wielkiego faworyta gospodarzy Pete'a Samprasa), gdzie został pierwszym zawodnikiem z Rosji, który triumfował w Nowym Jorku.

Drugie - i zarazem ostatnie w karierze - mistrzostwo wielkoszlemowe zdobył na kortach Australian Open 2005 (po zwycięstwie w finale w czerech setach z Australijczykiem Lleytonem Hewittem). Karierę zakończył w listopadzie 2009 roku w Paryżu po porażce z Argentyńczykiem Juanem Martinem del Potro w drugiej rundzie zawodów ATP World Tour Masters 1000. Miał wówczas zaledwie 29 lat i... 14 milionów dolarów zarobionych na korcie.

NA KOLEJNEJ STRONIE PRZECZYTASZ M.IN. ILE LAT MUSIAŁABY GRAĆ AGNIESZKA RADWAŃSKA, ŻEBY POBIĆ REKORD SAFINA ORAZ CO ŁĄCZY MARATA Z... WŁADIMIREM PUTINEM
[nextpage] - Gdyby nie problemy ze zdrowiem, to nie zakończyłbym kariery tak szybko. Dopadały mnie ciągle kontuzje i nie mogłem poruszać się po korcie na odpowiednim poziomie. Nie byłem w stanie przebić się do czołowej dziesiątki rankingu ATP, a bycie 30. czy 40. zawodnikiem świata mnie nie interesowało - mówił dziennikarzom.

Złamał aż 1055 rakiet!

Pomimo talentu i licznych sukcesów na korcie Safin znany był głównie ze swojego wybuchowego charakteru. - Rosjanin był jednym z najbardziej wyrazistych i zarazem kontrowersyjnych tenisistów w historii tego sportu. Notorycznie łamał rakiety i beształ sędziów podczas swoich pojedynków - eksperci nie żadnych mają wątpliwości, że Marat to jedna z najbarwniejszych postaci wszech czasów w tenisie.

Liczby nie kłamią. Safin złamał w swojej karierze zawodniczej aż... 1055 rakiet (część z nich można oglądać w jednym z moskiewskich muzeów), co jest absolutnym rekordem świata! Wynik ten potwierdziła firma Head, która przez wiele lat dostarczała tenisiście sprzętu. Były najlepszy zawodnik świata otrzymał z tej okazji od swojego sponsora niecodzienny prezent - deskę snowboardową z liczbą 1055.

Marat Safin podczas turnieju w Hamburgu. Fot. PAP/EPA/DPA/SOEREN STACHE
Marat Safin podczas turnieju w Hamburgu. Fot. PAP/EPA/DPA/SOEREN STACHE

Marek Furjan, dziennikarz zajmujący się tenisem ziemnym, obliczył, że gdyby Agnieszka Radwańska, która do rozegrania pełnego sezonu WTA potrzebuje średnio ok. 20-25 rakiet (krakowianka wymienia je głównie z powodu zużycia sprzętu), chciała zbliżyć się do rekordowego wyniku Safina, to musiałaby występować na korcie jeszcze przez... ok. czterdzieści lat.

Furjan zauważa też, że liczba złamanych rakiet przez Rosjanina przewyższa liczbę rozegranych przez niego meczów (689 pojedynków singlowych i 216 gier podwójnych).

Poszedł w politykę

- Kilka lat temu w Melbourne uciąłem sobie sympatyczną pogawędkę ze starszym panem o azjatyckich korzeniach. Okazało się, że był to stringer (osoba naciągająca rakiety) m.in. Ivo Karlovicia. Powiedział mi, że Chorwat bierze na każdy mecz zaledwie 3 rakiety. Nie rzuca nimi, naciąg pęka mu sporadycznie, więc nie ma potrzeby brać pięciu lub siedmiu. Gdyby więc Karlović na każdy mecz brał trzy nowe rakiety, potrzebowałby niespełna 352 spotkań, aby użyć tylu rakiet, ile złamał Safin. W przypadku Chorwata oznacza to jakieś 8 lat gry na wysokim poziomie (w latach 2008-15 rozegrał 354 mecze singlowe) - podsumowuje dziennikarz.

Po zakończeniu kariery sportowej Safin postanowił wykorzystać swoją ogromną popularność i spróbować sił jako polityk. W grudniu 2011 roku w wyborach parlamentarnych dostał się do rosyjskiej Dumy. Startował z list partii Jedna Rosja ówczesnego premiera - dziś prezydenta - Władimira Putina.

- Bycie politykiem wymaga podobnych cech jak bycie sportowcem. Musisz być cierpliwy i skoncentrowany na swoich zadaniach - podkreśla w wywiadach, chociaż w czasach kariery sportowej tej cierpliwości zawsze mu brakowało.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: uderzenie z półobrotu. Piękny gol zawodniczki City

Źródło artykułu: