Walki na gołe pięści. Niejasna przyszłość Wotore. "Kontakt jest utrudniony"

Materiały prasowe / WOTORE / Na zdjęciu: Damian Poprawa (z prawej)
Materiały prasowe / WOTORE / Na zdjęciu: Damian Poprawa (z prawej)

Nie wiadomo, co z dalszymi losami Wotore, pierwszej polskiej organizacji promującej walki na gołe pięści. - Kontakt z nimi jest utrudniony - poinformował w rozmowie z WP SportoweFakty były współorganizator, Damian Poprawa.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwsze informacje dot. Wotore pojawiły się jesienią 2019 roku. Organizatorzy zapowiadali, że w trakcie wydarzeń będzie dochodziło do najbrutalniejszych pojedynków w polskich sportach walki. Od tamtej pory doszło do trzech gal, jednak kibice nie otrzymali tego, czego się spodziewali. Zagraniczne media określały wydarzenia jako "dziwną hybrydę boksu, MMA i sumo".

Pomimo nie zawsze ciekawych pojedynków organizatorzy utrzymywali, że Wotore cieszy się dużą popularnością. Po drugiej gali, do której doszło w maju, współorganizator, Maciej Browarski, chwalił się, że obie edycje zakończyły się sukcesem sprzedażowym.

W związku z tym wstępnie planowano również zagraniczne gale, które miały się odbyć między innymi w Azji. Pomóc w tym miała międzynarodowa współpraca z telewizją Fightbox.

ZOBACZ WIDEO: Efektowny nokaut na KSW 58. Zobacz "niewidzialny cios" Torresa w zwolnionym tempie

Chociaż od ostatniej, wrześniowej imprezy na fanpage'u Wotore pojawiło się kilkanaście wpisów, w tym wstępne zapowiedzi czwartej edycji, a na stronie internetowej uruchomiono też formularz zgłoszeniowy do udziału w gali, to można odnieść wrażenie, że organizacja znacznie przystopowała.

Brakuje przede wszystkim konkretów. Spowodowało to zaniepokojenie w środowisku. Okazuje się, że cisza związana z galą Wotore 4 nie dzieje się bez przyczyny. Skontaktowaliśmy się z Damianem Poprawą, byłym współorganizatorem wydarzeń, według którego przyszłość organizacji jest niepewna.

- Wiem, że kontakt z organizatorami jest utrudniony, bo zawodnicy z kilku edycji wciąż zwracają się do mnie z różnymi pytaniami. Znam ich, a oni mnie. Wiedzą, że od marca 2020 nie uczestniczę w projekcie, ale liczą na to, że będę mógł im pomóc - oznajmia "Łobuz", który z projektu odszedł tuż po pierwszej gali.

Według słów Poprawy kłopoty organizacji potwierdzili uczestnicy gali Wotore 3. Zwycięzca turnieju, Piotr Więcławski, miał nie otrzymać obiecanej wypłaty w wysokości 50 tys. złotych za swój triumf. Wedle nieoficjalnych informacji nie są to jedyne zaległości związane z wrześniowym wydarzeniem.

- Szymon Szynkiewicz cały czas czeka na obiecane unieważnienie finału przez nowego prezesa Mirosława Barszowskiego, a Piotr Więcławski na wypłatę nagrody głównej - informuje Poprawa.

Okazuje się, że w Wotore od dłuższego czasu panuje chaos organizacyjny. Była to jedna z przyczyn, przez które "Łobuz" opuścił organizację.

- Odszedłem z Wotore, bo miałem zupełnie inną wizję na rozwój kolejnych widowisk. Wsłuchałem się w głos kibiców, dlatego rozważałem wykluczenie parteru oraz zamknięcie areny. Moja propozycja nie wszystkim się spodobała. Oprócz tego brakowało rąk do pracy, by skalować wspólne przedsięwzięcie. Zaproponowałem, że przejmę wszystkie zadania w zamian za większościowe udziały. Dogadałem się tylko z "Jancolem" (Janusz Obcowski, współwłaściciel Wotore - przyp. red.). Reszta kręciła nosem - tłumaczy.

Pomimo odejścia z organizacji Poprawa wciąż figuruje w KRS-ie jako wspólnik w spółce. Według danych na 6 lutego w jego posiadaniu jest 44 proc. udziałów. Tyle samo należy do Janusza Obcowskiego. 12 procent ma natomiast zawodnik MMA, Maciej Browarski.

Okazuje się, że dzieje się tak, ponieważ Wotore nie dopełniło wszystkich formalności związanych z odejściem Damiana Poprawy.

- Zbyłem wszystkie udziały na rzecz Macieja Browarskiego, ale spółka nie złożyła odpowiednich dokumentów w sądzie, na co miała siedem dni od dnia podjęcia uchwały. Nie miałem żadnego interesu w tym, by kogokolwiek z Wotore naciskać. Zainteresowałem się sprawą, gdy oprócz sprzedawcy jajek Zbigniewa Hajdusia do spółki dołączył i zarazem objął funkcję prezesa były policjant, Mirosław Barszowski. Wtedy zaczęło mi zależeć, by zniknąć z KRS. W październiku złożyłem wniosek do sądu o wszczęcie postępowania przymuszającego w celu wykreślenia mnie z KRS. Z informacji, które uzyskał mój adwokat, sprawa ruszyła dopiero w lutym, więc zmiany powinny zostać opublikowane niebawem - wyjaśnia Poprawa.

Czytaj także:
-> Kolejne zwolnienia w UFC. Dobre informacje dla polskich kibiców
-> Sporty walki. Otwarcie gymu GROMDA FIGHT CLUB. Nowe miejsce na pięściarskiej mapie Polski
-> Boks. MB Boxing Night 9. Robert Parzęczewski wraca do gry!

Komentarze (0)