Przypomnijmy, że Slapfighting - najkrócej ujmując - polega na policzkowaniu rywala. Ta "dyscyplina sportu" zyskuje coraz większą popularność w Polsce, ale ostatnio zrobiło się o niej głośno z bardzo negatywnego powodu. Jeden z uczestników gali Punchdown 5, Artur Walczak wylądował w szpitalu po nokaucie ze strony Dawida Zalewskiego w półfinale imprezy. Stan Walczaka jest krytyczny, walczy o życie, prawdopodobnie nastąpił wylew krwi do mózgu.
Uczestnictwo w galach Punchdown oraz "trenowanie" Slapfightingu może nieść dla zawodników fatalne konsekwencje, o których mówi w rozmowie z naszym portalem prof. Konrad Rejdak, ekspert w dziedzinie neurologii.
- Ten sport jest kuriozalny, bo zawodnicy nie mogą się bronić. Mamy do czynienia z ogromną siłą przyłożoną do czaszki, co uruchamia siłę kinetyczną. To też sprawia, że struktury mózgowia ulegają szybkiemu przemieszczeniu, często przy ogromnej sile uderzenia dochodzi do stłuczenia mózgu o wewnętrzną powierzchnię czaszki. Oczywiście może się to wiązać na przykład z utratą przytomności. Do tego są również możliwe krwotoki śródczaszkowe - obrazuje zagrożenie w rozmowie z naszym portalem prof. Konrad Rejdak.
ZOBACZ WIDEO: Zwycięstwo "Pudziana" nie przyszło łatwo? Mówi o kontuzji
Zawodnicy, którzy biorą udział w Slapfightingu przez kilka lat, są narażeni na poważne choroby. W przyszłości może ich dopaść np. demencja, czy też afazja.
- Ważny jest wątek nawracających urazów. Przykładowo jeden z zawodników nie musi wcale doznawać takiego urazu, jak Artur Walczak, lecz powtarzające się uderzenia od wielu lat są wskazywane jako przyczyna demencji. Ona ujawnia się dopiero po latach i w połączeniu z zaburzeniami krążeniowymi w mózgu może wywołać przedwczesne starzenie się - dodaje prof. Rejdak.
- Uszkodzenie każdej struktury mózgu wywoła ubytki neurologiczne. Silne uderzenia mogą choćby wywołać uszkodzenia w rejonach lewej półkuli. To sprawi, że może wystąpić tak zwana afazja, czyli zaburzenia mowy, natomiast uszkodzenie innych okolic wywoła zaburzenia równowagi, niedowład połowiczny i inne objawy. Tego typu urazy głowy można porównać do urazów w wypadkach komunikacyjnych. Uderzenie w Slapfightingu jest wykonane otwartą dłonią, ale i tak siła kinetyczna przynosi takie same skutki, jak wypadek samochodowy - podkreśla nasz rozmówca.
Prof. Konrad Rejdak nie ma wątpliwości, że Slapfighting z prawdziwą dyscypliną sportu nie ma za wiele wspólnego. - To przeciwna dyscyplina do sportów walki. Przykładowo w boksie, czy nawet w MMA zawodnicy mogą chociaż stosować ochronę. Z kolei w forsowanej teraz dyscyplinie cała otoczka wygląda strasznie i niebezpieczeństwo uczestników walk jest ogromne - kończy ekspert.
Czytaj także:
Andrzej Wasilewski o slap fightingu: Promują patologię