Nieobecność w Berlinie zaboli Świątek? Najgroźniejsze rywalki mogą podgonić

PAP/EPA / Na zdjęciu: Iga Świątek
PAP/EPA / Na zdjęciu: Iga Świątek

Zawody WTA 500 w Berlinie miały mieć wyborną obsadę. Chęć udziału zgłosiły wszystkie tenisistki z czołowej dziesiątki rankingu. Wiadomo już jednak, że na starcie zabraknie tej najważniejszej - Igi Świątek. Czy rywalki rzucą się w pogoń za Polką?

W tym artykule dowiesz się o:

Pomimo nieobecności naszej reprezentantki, turniej w Berlinie wciąż zapowiada się ciekawie. Może nawet ciekawiej niż ostatnie imprezy, na które zjeżdżała światowa czołówka, gdyż tym razem nie będzie na starcie klarownej faworytki.

- Z powodu nawracającego dyskomfortu, który czuję w moim barku, jestem zmuszona zrezygnować z turnieju w Berlinie. Przykro mi, że nie będę w stanie tam zagrać. Skupię się teraz na regeneracji i odpoczynku, aby być gotową do gry na Wimbledonie - napisała Świątek na Twitterze. Polka w ostatnim czasie nie dała się wykazać przeciwniczkom, wygrywając 35 spotkań z rzędu.

Liderka rankingu nie jest jednak jedyną tenisistka, która znajdowała się na liście zgłoszeń, a ostatecznie do Berlina nie dotrze. Na starcie rozpoczynającego się w poniedziałek turnieju zabraknie też: Anett Kontaveit, Pauli Badosy, Jessiki Peguli i Danielle Collins. Połowa tenisistek z pierwszej dziesiątki wykruszyła się jeszcze przed rozpoczęciem rywalizacji.

ZOBACZ WIDEO: Iga Świątek ma problem. Cała nadzieja w trenerze

Pozostałe zawodniczki z czołówki (Ons Jabeur, Maria Sakkari, Aryna Sabalenka, Karolina Pliskova i Garbine Muguruza) przystąpią do zmagań w stolicy Niemiec z dużymi nadziejami. Tym bardziej, że z tego grona tylko Tunezyjka Jabeur cieszyła się z turniejowego zwycięstwa w 2022 roku. Reszta wciąż czeka na swój moment chwały.

Iga Świątek może jednak spać spokojnie. Rywalizacja pomiędzy pozostałymi tenisistkami toczy się daleko za jej plecami. Tylko jedno rozstrzygnięcie sprawi, że przewaga Polki nad zawodniczką numer 2 stopnieje do niespełna czterech tysięcy punktów (aktualnie przewaga wynosi 4305 punktów). By tak się stało, Aryna Sabalenka musiałby wygrać trwający turniej w Den Bosch, a następnie triumfować też w Berlinie.

Na ten moment wiceliderką rankingu jest Anett Kontaveit. Jak już poinformowaliśmy, Estonka podjęła identyczną decyzję co Iga Świątek. To znaczy wycofała się z zawodów mimo wcześniejszej chęci uczestnictwa.

Różnica pomiędzy Świątek a Kontaveit jest taka, że Estonka nie ma gwarancji, że po turnieju w Berlinie utrzyma pozycję. Wyprzedzić ją mogą Aryna Sabalenka i Maria Sakkari (warunkiem awans do finału) oraz Ons Jabeur (warunkiem zwycięstwo w całym turnieju).

Gdyby wyjąć Świątek poza nawias, czołówka kobiecego tenisa byłaby bardzo spłaszczona. 470 punktów dla zwyciężczyni imprezy w Berlinie i 305 dla finalistki to nagrody na tyle wysokie, że mogą doprowadzić do przetasowania za plecami liderki.

Przytoczone liczby to kolejny dowód na to, jak potężną przewagę zbudowała sobie nasza tenisistka. Czym jest bowiem 305 punktów w zestawieniu z ponad czterotysięczną stratą?

Właściwie tylko zwycięstwo w Wielkim Szlemie i zdobycie dwóch tysięcy punktów znacząco przybliżyłoby którąś z przeciwniczek do Świątek. Jak wiadomo jednak od dłuższego czasu, w Wimbledonie gra będzie toczyć się jedynie o nagrody finansowe. Kolejną okazją dla tenisowego peletonu będzie zatem US Open. A to dopiero na przełomie sierpnia i września...

Zobacz też:
Dyrektor Australian Open zachwycony Igą Świątek

Źródło artykułu: