Alexander Zverev w sobotę rozpoczął rywalizację w turnieju ATP w Chengdu. W II rundzie (w I rundzie miał wolny los) zmierzył się z kwalifikantem Pawłem Kotowem, dla którego - włącznie z eliminacjami - było to czwarte spotkanie na kortach w stolicy prowincji Syczuan. Faworyzowany Niemiec nie miał łatwo, ale ostatecznie zwyciężył 7:6(5), 4:6, 6:1.
- Byłem daleki od swojego optymalnego poziomu, ale najlepsi na świecie znajdują sposób na zwycięstwo, nawet gdy nie grają najlepiej. Wygrałem i to jest najważniejsze - skomentował, cytowany przez atptour.com, 26-latek z Hamburga, który w sobotę zapisał na swoim koncie osiem asów, 36 zagrań kończących i trzy przełamania.
Kolejnym przeciwnikiem najwyżej rozstawionego Zvereva będzie Miomir Kecmanović. Oznaczony numerem siódmym Serb wykorzystał pięć z 12 break pointów i pokonał 6:2, 6:4 Corentina Mouteta.
Po trzysetowym pojedynku z kwalifikantem do ćwierćfinału awansował też drugi najwyżej rozstawiony uczestnik imprezy, Lorenzo Musetti. Włoch wygrał 7:6(3), 6:7(4), 6:0 z Philipem Sekuliciem i o półfinał powalczy z Arthurem Rinderknechem. Francuz ograł 7:6(2), 6:4 Marcosa Girona.
W meczu z zaległym z poprzedniego dnia Grigor Dimitrow, turniejowa "trójka", pokonał 6:3, 6:4 Juana Pablo Varillasa. Dla Bułgara to 400. w karierze zwycięstwo w głównym cyklu. - To osiągnięcie samo w sobie. Nigdy nie stawiałem sobie takiego celu, ale myślę, że to całkiem fajne - przyznał 32-latek z Chaskowa, który w 1/4 finału zagra z Christopherem O'Connellem.
Chengdu Open, Chengdu (Chiny)
ATP 250, kort twardy, pula nagród 1,152 mln dolarów
sobota, 23 września
II runda gry pojedynczej:
Alexander Zverev (Niemcy, 1) - Paweł Kotow (Q) 7:6(5), 4:6, 6:1
Lorenzo Musetti (Włochy, 2) - Philipp Sekulić (Australia, Q) 7:6(3), 6:7(4), 6:0
Grigor Dimitrow (Bułgaria, 3) - Juan Pablo Varillas (Peru) 6:3, 6:4
Miomir Kecmanović (Serbia, 7) - Corentin Moutet (Francja) 6:2, 6:4
Arthur Rinderknech (Francja) - Marcos Giron (USA) 7:6(2), 6:4
"Mam na koncie 900 euro". Szokujące wyznanie tenisisty
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Tak spędzili miesiąc miodowy