Już w czwartek reprezentacja Polski rozpocznie zmagania w finałach Pucharu Billie Jean King - najważniejszego kadrowego turnieju w kobiecym tenisie. Wśród uczestniczek nie zobaczymy jednak naszej największej gwiazdy - Igi Świątek. Ale to wcale nie oznacza, że Biało-Czerwone nie dostarczą nam emocji.
- Mimo braku Świątek, nie jesteśmy na straconej pozycji. Gdybyśmy ją jednak mieli do dyspozycji, to nasza reprezentacja byłaby jednym z głównych faworytów do wygrania imprezy. Inne czołowe ekipy, jak USA czy Czechy, też mają problemy - mówi nam Marek Furjan, komentator tenisa w Pilot WP, Canal+Sport oraz Eurosporcie.
Ten konflikt szkodzi tenisowi
W tenisie pań mamy dwie organizacje - WTA oraz ITF. Ta druga odpowiada za organizacje turniejów wielkoszlemowych, Pucharu Billie Jean King oraz małych turniejów dla niżej notowanych tenisistek. Z kolei WTA organizuje wszystkie pozostałe duże zawody na czele z WTA Finals - imprezą, w której startuje osiem najlepszych zawodniczek danego sezonu.
ZOBACZ WIDEO: W trybie pilnym Polka zawiesza karierę. Jest w ciąży
Współpraca między organizacjami nie przebiega różowo w ostatnich latach. Cierpi na tym głównie Puchar Billie Jean King Cup. W tym roku te turnieje niemal się na siebie nałożyły. WTA Finals w Cancun zakończyło się w poniedziałek, a Puchar Billie Jean King w Sewilli rozpoczął się we wtorek. Do przebycia z Meksyku do Hiszpanii jest przecież kilka tysięcy kilometrów, a różnica czasu wynosi sześć godzin.
Obie federacje mogłyby się dogadać, zrobić dłuższą przerwę, a także zorganizować te wydarzenia w znacznie mniejszej odległości. Ale nie było woli, by to zrobić. WTA czekała do września z ogłoszeniem miejsca finałów. I nie wybrano Czech, lecz Meksyk.
Czołowe tenisistki wyraziły się jasno i nie chciały ryzykować zdrowiem. Z udziału w Pucharze Billie Jean King zrezygnowała nie tylko Iga Świątek, ale też mistrzyni US Open Coco Gauff, a także chociażby Jessica Pegula. Po drugiej stronie są Jelena Rybakina i Marketa Vondrousova, które zdecydowały się wybrać do Sewilli.
- Teraz na tym cierpi bardziej ITF. Jednak ostatnie WTA Finals też okryło się niesławą. Obu federacjom lepiej by zrobiło ustabilizowanie terminów i miejsc rozgrywania turniejów. A poza tym trzeba je konsultować z gwiazdami. Nie chodzi o to, żeby iść do nich na kolanach, ale to zawodniczki grają, ryzykują swoim zdrowiem i powinny mieć wpływ na to, jak wyglądają ostatnie ważne turnieje w sezonie - opowiada nam Furjan.
Niestety, nie jest to jednorazowa sytuacja. W poprzednim roku WTA Finals zostało rozegrane w Fort Worth w Stanach Zjednoczonych, a finały Pucharu Billie Jean King odbyły się w szkockim Glasgow. Iga Świątek ostro wyraziła się o decyzjach federacji.
"Taka sytuacja niestety miała już miejsce... Po raz kolejny muszę zrezygnować z udziału w BJKC z powodu planowania kalendarza przez WTA i ITF. Już teraz czuję na sobie trudy tego sezonu i nie wyobrażam sobie grania w dwóch turniejach odbywających się w odstępie zaledwie 2 dni" - napisała liderka rankingu WTA w specjalnym październikowym oświadczeniu.
Czy jest szansa, że sytuacja się zmieni w przyszłości? - Nie wiem, czy te organizacje mają chęci do porozumienia. Nie ma zbyt dużo dialogu między WTA i ITF. To jest niezrozumiałe, bo szkodzą sobie nawzajem. Tenisistki nie za bardzo wierzą, że coś się w tej kwestii może zmienić - wyjaśnia dziennikarz.
Nie oznacza to jednak, że przy tych okolicznościach Puchar Billie Jean King traci na znaczeniu i prestiżu. To turniej z ponad 60-letnią tradycją i jeden z najważniejszych punktów w kalendarzu.
- Czy WTA Finals straciło na prestiżu, bo było najgorzej zorganizowanym turniejem w ostatnich latach? Chyba nie i to mimo paskudnych warunków. I podobnie będzie z Billie Jean King Cup. Trzeba przyznać, że obsada jest sporo słabsza niż by mogła być - twierdzi komentator.
Na co stać Polki? "Mają szansę na półfinał"
Reprezentacja Polski do Sewilli udała się w składzie Magda Linette, Magdalena Fręch, Katarzyna Kawa, Weronika Falkowska oraz Martyna Kubka. Biało-Czerwone w grupie zmierzą się z Kanadyjkami i Hiszpankami. Tylko zwyciężczynie awansują do najlepszej czwórki turnieju.
- Polki mają szansę na półfinał i nie jest to życzeniowe myślenie. Kluczowy będzie pierwszy mecz z Kanadyjkami, bo przegrana sprawi, że szans na awans nie będzie. Dyspozycja jednej tenisistki może zadecydować o wszystkim, debel będzie bardzo ważny. W ostatnich latach nie odnosiliśmy jednak wielkich sukcesów. A awans do półfinałów bez Igi takim ogromnym sukcesem by był - zaznacza nasz rozmówca.
Wspomina także, że Hiszpanki i Kanadyjki też mają swoje problemy. I są absolutnie w zasięgu Biało-Czerwonych nawet bez Igi Świątek.
- Im dłużej przyglądam się Hiszpankom i Kanadyjkom, tym bardziej jestem przekonany, że to będzie bardzo wyrównana grupa. Nie jesteśmy na straconej pozycji. Jednak też nie jesteśmy faworytem, ale tak naprawdę w tej grupie takiego nie ma - ocenia Furjan.
Cała rywalizacja między dwoma zespołami odbywa się w ten sposób, że rozgrywane są najpierw dwa mecze singlowe, występują w nich dwie różne zawodniczki z każdej reprezentacji. Później nadchodzi czas na debla. I kto wygra więcej pojedynczych spotkań, ten zwycięża w całej rywalizacji.
Motorem napędowym drużyny ma być Magda Linette, która w tym roku dotarła do półfinału Australian Open. I wielokrotnie udowodniła, że potrafi pokonać faworytki.
- Magda Linette najprawdopodobniej w meczu z Hiszpanią będzie grała z Paulą Badosą, która ostatni raz wystąpiła w lipcu na Wimbledonie i nikt nie ma pojęcia, jaką formę prezentuje. Ewentualnie przeciwko Sarze Sorribes Tormo. Z kolei w rywalizacji z Kanadą jej przeciwniczką będzie Leylah Fernandez i to będzie kolejne wyrównane starcie - opowiada komentator.
Drugą singlistką w kadrze Polski będzie najprawdopodobniej Magdalena Fręch. 25-latka niedawna wygrała turniej w Franqueses del Valles.
- Jest w bardzo dobrej dyspozycji. To był jej najlepszy sezon w karierze, jest 63. w rankingu WTA. Sara Sorribes Tormo lub Rebeka Masarova z Hiszpanii czy Rebecca Marino lub Eugenie Bouchard z Kanady nie będą faworytkami - ocenia dziennikarz.
Największą zagadką w kadrze Biało-Czerwonych będzie debel. A dokładniej to, kto w nim wystąpi. - Alicja Rosolska spodziewa się dziecka. Na pewno kluczowe deble będzie grała Magda Linette i Dawid Celt będzie próbował jej znaleźć odpowiednią partnerkę. Cała pozostała czwórka to zawodniczki, które dobrze występują w grze podwójnej - tłumaczy nam Furjan, który skomentuje mecze w WP Pilot razem z Paulą Kania-Choduń.
Początek meczu Polska - Kanada już w czwartek, 9 listopada o godz. 16:00 czasu polskiego. Transmisja na żywo w Pilot WP, a relacja w WP SportoweFakty.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Magda Linette po raz kolejny liderką. "Czuję się fantastycznie"