Coś się kończy, coś zaczyna. Po sukcesach Igi Świątek nie ma dużo czasy, by się nimi nacieszyć. Gdy udało jej się zwyciężyć w turnieju rangi WTA 1000 w Madrycie, krótko później rozpoczęła zmagania w Rzymie. Tam również nie miała sobie równych.
Po finałowym spotkaniu z Białorusinką Aryną Sabalenką, które nasza tenisistka zwyciężyła 6:2, 6:3 pisaliśmy o tym, kiedy wróci do gry. Już wtedy jasne było, że będzie miała przynajmniej osiem dni do kolejnego spotkania, a w najlepszym wypadku dziesięć.
Misja Roland Garros
Po turniejach w Madrycie i Rzymie kolejnym przystankiem dla liderki światowego rankingu WTA będzie wielkoszlemowy Roland Garros. Imprezę tą niespełna 23-letnia tenisistka po raz pierwszy w karierze wygrała w 2020 roku, natomiast w dwóch ostatnich latach również nie miała w niej sobie równych.
ZOBACZ WIDEO: Korzeniowski nie może tylko odcinać kuponów. "Pracuję, aby utrzymywać rodzinę"
Tym samym Polka ruszy po drugą z rzędu obronę tytułu w Paryżu. Mimo że na jej pierwsze spotkanie trzeba będzie poczekać, to wiemy już, że Świątek zameldowała się w stolicy Francji. W końcu opublikowała relację na Instagramie, w której przywitała się ze wspomnianym miastem.
Jak długo trzeba będzie czekać na spotkanie naszej tenisistki? Tego oficjalnie jeszcze nie wiemy, ale pewne jest, iż najszybciej na korcie pojawi się w niedzielę, 26 maja. Z kolei najpóźniej jej mecz może odbyć się we wtorek, 28.05.
W ciągu tych trzech dni odbędzie się komplet spotkań pierwszej rundy Rolanda Garrosa. Stąd też pewne jest, w jakich dniach możemy spodziewać się kolejnego meczu z udziałem Polki, a pierwszego w Paryżu w 2024 roku.
Zaskakujący wpis. Iga "szuka partnera"
Przy okazji powitania Paryża nasza tenisistka zaskoczyła, ponieważ zaprezentowała dość niecodzienne ogłoszenie. "Szukam przyjaznego partnera do gry w deblu. Jest ktoś w mieście?" - brzmiały słowa ze strony liderki rankingu.
Tym samym nie można wykluczyć, że Polka w Roland Garros będzie rywalizować zarówno w grze pojedynczej, jak i podwójnej. Decyzja ta mogłaby być podyktowana przygotowaniami do igrzysk olimpijskich.
W końcu nasza tenisistka planuje walczyć o medal zarówno w singlu, jak i w mikście, gdzie najpewniej wystąpi z Hubertem Hurkaczem. Tym samym deblowa rywalizacja w Paryżu, gdzie również odbędą się igrzyska, na pewno byłaby dobrą decyzją z uwagi na przygotowania do najważniejszej imprezy czterolecia.
Roland Garros. Wielki Szlem wielkim testem?
Szczerze mówiąc, trudno nazywać wielkoszlemowy turniej testem czy też przygotowaniami. Doszło jednak do tego, że w tym roku jest to jak najbardziej prawidłowe spojrzenie na Rolanda Garrosa. W końcu cenniejszy jest złoty medal igrzysk olimpijskich niż tytuł w Wielkim Szlemie.
Zwłaszcza, że Świątek w swoim dorobku ma już cztery triumfy w Wielkich Szlemach, w tym trzy właśnie w Paryżu. Stąd też tym razem dla niej tak samo ważny lub nawet ważniejszy będzie aspekt przygotowań do igrzysk niż rywalizacja o obronę tytułu.
I zdaje się, że z takim samym podejściem do tego turnieju przystąpią również inni tenisiści czy tenisistki. Zwłaszcza, iż o końcowy triumf w Roland Garros walczy się rok w rok, a o złoty medal na igrzyskach co cztery lata. I jest on zdecydowanie więcej wart niż właśnie tytuł wielkoszlemowy.
Najpierw losowanie, później granie
Zanim jednak zaczniemy żyć Wielkim Szlemem, należy poczekać na losowanie drabinek. Przypomnijmy, że zarówno w Madrycie, jak i w Rzymie powody do zadowolenia miała Świątek, która trafiła na znacznie łatwiejsze przeciwniczki niż w poprzednich turniejach.
Czy tym razem również dopisze jej szczęście? Tego oficjalnie dowiemy się w czwartek, 23 maja. Organizatorzy poinformowali bowiem, że losowanie odbędzie się właśnie w tym dniu o godzinie 14:00 na paryskich kortach (więcej TUTAJ).
Jednak należy podkreślić, że bez względu na drabinkę nasza tenisistka będzie faworytką do końcowego triumfu. W końcu nie mogło być inaczej w momencie, gdy prowadzi ona w światowym rankingu, a w dwóch ostatnich edycjach Rolanda Garrosa nie miała sobie równych.
Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty