To był dla Igi Świątek trudny czas. 28 listopada 2024 r. Międzynarodowa Agencja ds. Integralności Tenisa (ITIA) ogłosiła, że przed turniejem w Cincinnati w organizmie Polki wykryto niewielkie stężenie zakazanej substancji - trimetazydyny. Szybko okazało się, że znajdowała się ona w leku z melatoniną, dozwolonym do stosowania przez sportowców i poleconym tenisistce przez lekarza (więcej tutaj).
Była liderka rankingu WTA otrzymała miesięczne zawieszenie. Dobiegło ono końca z dniem 4 grudnia 2024 r. Jednocześnie ogłoszono, że Świątek została oczyszczona z zarzutów. Niezależny trybunał uznał jej wyjaśnienia, że zakazana substancja nie znalazła się w jej organizmie celowo i świadomie.
ZOBACZ WIDEO: Zaszaleli! Tak Turcy zaprezentowali polskiego piłkarza
Świątek powróciła do tych wydarzeń w podcaście "Served with Andy Roddick". Prowadzący swój pogram Andy Roddick - były znakomity tenisista - zapytał sześciokrotną mistrzynię wielkoszlemową o to, jak zareagowała na informację od ITIA.
- Robiłam sesję zdjęciową dla jednego z moich sponsorów w Warszawie. Podczas tego wydarzenia zobaczyłam, że dostałam maila, ale nie byłam w stanie go nawet przeczytać, bo od razu zaczęłam płakać - stwierdziła Polka.
- Moi agenci, którzy byli wtedy ze mną, widząc mój płacz, natychmiast pomyśleli, że ktoś z mojej rodziny zmarł. Podałam telefon mojej menedżerce, a ona przeczytała wiadomość - dodała.
Świątek przyznała, że wszystkie osoby wokół były zdezorientowane, bo nie wiedziały, jak zareagować w takiej sytuacji. Iga postanowiła wówczas poinformować Macieja Ryszczuka (trenera od przygotowania fizycznego i fizjoterapeutę) oraz psycholożkę Darię Abramowicz.
- Zastanawiałam się nawet, czy powinniśmy kontynuować sesję zdjęciową, bo moja twarz była cała czerwona. Musiałam płakać przez jakieś 40 minut. Ale powiedziałam sobie, że nie mogę tłumaczyć sponsorom, co się właśnie stało, więc dokończyliśmy zdjęcia, które trwały jeszcze trzy godziny - wyznała.
- Muszę przyznać, że to właśnie po otrzymaniu informacji o sprawie dopingowej zrobiłam najlepsze ujęcia. Muszę być naprawdę dobrą aktorką! Wieczorem cały mój zespół, włącznie z lekarzem, zebrał się i odbyliśmy pierwszą rozmowę z prawnikiem - dodała nasza reprezentantka.
Świątek relacjonowała, że była wówczas w "opłakanym stanie". Podczas rozmowy z prawnikiem starała się zrobić jak najlepsze wrażenie i być sobą. Jak jednak przyznała, po jej zakończeniu "znów zaczęła płakać i to trwało przez dwa tygodnie".
- Nie byłam w stanie trenować, bo miałam poczucie, że znalazłam się w tej sytuacji przez tenis. Byłam przekonana, że nikt mi nie uwierzy i że wszyscy będą zakładać, że zrobiłam coś złego - powiedziała Świątek.