W latach 90. XX wieku oraz na początku XXI tylko trzy Japonki doszły w wielkoszlemowych turniejach dalej niż do IV rundy. Są to Naoko Sawamatsu (ćwierćfinał Australian Open 1995), Kimiko Date-Krumm (półfinały Australian Open 1994, Rolanda Garrosa 1995 i Wimbledonu 1996 oraz ćwierćfinały US Open 1993 i 1994) i Ai Sugiyama (ćwierćfinały Australian Open 2000 i Wimbledonu 2004). Obecnie w czołowej "100" rankingu znajdują się trzy tenisistki z Kraju Kwitnącej Wiśni, ale i na dalszych pozycjach jest kilka ciekawych tenisistek. W 2020 roku w Tokio odbędą się igrzyska olimpijskie, więc Japonia będzie szukać szansy na pokazanie się światu w tak globalnym sporcie, jakim jest tenis.
Misaki Doi (WTA 54) w 2015 roku w Luksemburgu wywalczyła pierwszy singlowy tytuł w głównym cyklu. W finale pokonała w trzech setach Monę Barthel i została pierwszą w historii Japonką, która wygrała tę imprezę, rozgrywaną od 1991 roku. Doi mierzy ledwie 159 cm wzrostu i jest tenisistką leworęczną, nadającą piłkom głęboką rotację. Z uwagi na swoje warunki nie jest mistrzynią ofensywy, choć stara się grać coraz bardziej agresywnie, ale za to świetnie się broni i kontratakuje. Dobrze sobie radzi także przy siatce. Jej idolką była Justine Henin, którą próbuje po części naśladować. Belgijka również była tenisistką o drobnej budowie (167 cm i 57 kg), ale grała niezwykle agresywnie, jednak mając taki jednoręczny bekhend było jej o to łatwiej. Doi już w 2011 roku zadebiutowała w czołowej "100" rankingu, ale do Top 50 nie udało się jej jeszcze przebić.
Drugą rakietą Japonii jest aktualnie Nao Hibino (WTA 66), co dla wielu jest pewnie sporym zaskoczeniem. Spójrzmy jednak na jej wyniki. Zdobyła trzy tytuły ITF, a na przełomie września i października w Taszkencie święciła pierwszy triumf w głównym cyklu. W finale pokonała Donnę Vekić. Hibino bardzo dobrze porusza się po korcie i potrafi się inteligentnie bronić. Zmienia kierunki zagrań i tempo, gra głębokie piłki na ciało oraz precyzyjne krosy wyrzucające rywalkę poza kort, by następnie skończyć akcję forhendem po linii. Dobrze też gra slajsy, najczęściej krótkie, lądujące na połowie kara serwisowego, blisko linii korytarza deblowego. 21-letnia Hibino została 10. Japonką, której udało się wygrać turniej WTA w singlu. Dołączyła do Kazuko Sawamatsu, Etsuko Inoue, Kumiko Okamoto, Naoko Sawamatsu, Kimiko Date-Krumm, Many Endo, Ai Sugiyamy, Akiko Morigami i Kurumi Nary. Wymieniając swoje cele w pierwszej kolejności Hibino podała "reprezentowanie Japonii na igrzyskach olimpijskich i w Pucharze Federacji". - Oczywiście, wygranie wielkoszlemowego turnieju to również mój cel - dodała. W styczniu 2015 roku była notowana na 213. miejscu, a sezon 2016 chciałaby ukończyć w Top 50 rankingu.
Wspomniana Kurumi Nara (WTA 81) w lutym 2014 roku w Rio de Janeiro wywalczyła pierwszy tytuł w głównym cyklu po zwycięstwie nad Klarą Koukalovą. Kilka miesięcy później w Waszyngtonie zaliczyła finał, w którym uległa po trzysetowej bitwie Swietłana Kuzniecowej. Po triumfie na brazylijskiej mączce filigranowa Nara (155 cm) zadebiutowała w Top 50 rankingu. Rok 2015 był w jej wykonaniu słabszy. Najlepiej wypadła w Hobart, gdzie doszła do półfinału. Poza tym osiągnęła ćwierćfinały w Kuala Lumpur i Norymberdze. Jej idolką była Justine Henin. - Uwielbiam sposób, w jaki grała i jej jednoręczny bekhend - mówiła dla cyklu WTA "Getting to know". Japonka najwyżej w rankingu była na 32. pozycji (sierpień 2014). Choć jest niską tenisistką, dzięki głębokim topspinowym piłkom potrafi stawić opór rywalkom nastawionym na ofensywę. Jej tenis oparty jest na cierpliwości w konstruowaniu punktów, poprzez stopniowe wzmacnianie tempa i dbałość o odpowiednie kierunki zagrań. Ma groźny forhend, potrafi też popisać się pewnym wolejem.
Czwartą rakietą Japonii jest Naomi Osaka (WTA 144), która w przeciwieństwie do wyżej wymienionych rodaczek jest tenisistką niezwykle agresywną. Dysponuje jednak odpowiednimi warunkami (180 cm). Jej siłą są serwis i piorunujący forhend. Osaka to córka Haitańczyka, który w 2001 roku przeniósł się do USA. Japonka mieszka na Florydzie i trenuje w Harold Solomon Tennis Institute. Jej największy sukces to pokonanie Samanthy Stosur rok temu w Stanford (obroniła piłkę meczową), choć w żartach ustawiła sobie inną kolejność. - To prawdopodobnie drugie największe zwycięstwo w mojej karierze. Pierwszym było pokonanie mojej siostry [Mari Osaka] - powiedziała Osaka, której idolką jest Serena Williams, co pokazuje, jaką drogą chce podążać. Siła przede wszystkim, a finezyjne perełki to dodatek, który będzie chciała rozwinąć w możliwie dużym stopniu. Na początku listopada Osaka była notowana na 203. miejscu, ale finał challengera w Hua Hin (Tajlandia), w którym uległa po trzysetowej bitwie Jarosławie Szwiedowej, oraz półfinał turnieju ITF w Toyocie pozwoliły jej wejść do Top 150. W Hua Hin po drodze pokonała dwie tenisistki z czołowej "100": Jewgieniję Rodinę i Nao Hibino.
Jest też kilka innych ciekawych Japonek. Misa Eguchi (WTA 152) w 2014 roku w Baku osiągnęła pierwszy ćwierćfinał w głównym cyklu. Potrafi być bardzo rzetelna w długich wymianach, a jej siłą jest forhend. Eri Hozumi (WTA 187) to finalistka juniorskiego Australian Open 2011 w grze podwójnej oraz podwójna brązowa medalistka igrzysk azjatyckich 2014 (w singlu i drużynowo). Cztery lata temu w Melbourne jej partnerką była Miyu Kato, aktualnie 189. rakieta globu. W głównym cyklu Kato zadebiutowała dwa miesiące temu w Hongkongu. Przeszła wówczas kwalifikacje i w I rundzie urwała seta Darii Gawriłowej, rewelacji sezonu 2015.
Warto też zwrócić uwagę na Risę Ozaki (WTA 160), brązową medalistkę igrzysk azjatyckich z 2014 roku (Incheon) w rywalizacji drużynowej wspólnie z Eguchi i Hozumi. W głównym cyklu zadebiutowała dwa lata temu w Taszkencie, gdzie jako kwalifikantka doszła do II rundy i uległa Włoszce Nastassji Burnett w tie breaku III seta. Do II rundy dotarła również w sezonie 2015 we Florianopolis i w Tokio. Jej znak rozpoznawczy, podobnie jak większości Japonek, to dobre poruszanie się po korcie i solidna gra z kontry. Ma również w swoim repertuarze slajsa i potrafi posyłać niezwykle głębokie krosy.
19-letnia Mayo Hibi (WTA 199) wychowywana była w amerykańskiej kulturze. Jako dwuletnia dziewczynka wyemigrowała z rodziną do Kalifornii i do dziś mieszka w Irvine. Za swoich tenisowych idoli uważa Johna McEnroea i Pete'a Samprasa. Jest jedną z nielicznych tenisistek w Top 200 grających jednoręcznym bekhendem, ale z tej strony używa głównie kąśliwego slajsa, który jest jej bardzo groźną bronią. Ma też niebezpieczny forhend, z tej strony umie zagrywać seriami bardzo głębokie piłki. Serwis również ma całkiem niezły. Hibi przeszła kwalifikacje do tegorocznego US Open i zadebiutowała w wielkoszlemowej imprezie. Pokonała trzy Rumunki, tyle że jedna występuje w amerykańskich barwach: Edinę Gallovits-Hall, Patricię Marię Tig i Soranę Cirsteę. W głównym turnieju na Flushing Meadows urwała jednego gema Sarze Errani.
Nie można również zapominać o Ayumi Moricie (WTA 795), byłej 40. rakiecie globu. Zawodniczka z Ota City od 2012 roku zmagała się z licznymi kontuzjami (bark, plecy, udo i nadgarstek). W latach 2014-2015 rozegrała zaledwie 23 mecze. Cechą charakterystyczną 25-letniej Mority jest oburęczny chwyt zarówno przy forhendzie, jak i bekhendzie. Jest tenisistką małą, ale szybką i o ogromnej woli walki. Znana jest z doskonałej pracy stóp i znakomitego poruszania się po całej długości i szerokości kortu. W 2011 i 2013 roku doszła do III rundy Australian Open. Dwa lata temu w Nankinie (Challenger WTA) osiągnęła finał i była zmuszona skreczować w meczu z Shuai Zhang z powodu kontuzji lewego ścięgna podkolanowego.
W Top 200 rankingu jest aktualnie 11 Japonek i tylko trzy z nich mierzą więcej niż 169 cm. Obok najwyższej Naomi Osaki jest to Eri Hozumi (170 cm) i Misa Eguchi (173 cm). U większości tenisistek z Kraju Kwitnącej Wiśni kluczowa jest perfekcyjna praca stóp, szybkość i zwinność, świetna gra w defensywie i z kontry. Na ich tle wyróżnia się mająca haitańskie pochodzenie Osaka. Potężny forhend i atomowy serwis mogą ją zaprowadzić do ścisłej czołówki, jeśli będzie systematycznie rozwijać swoje umiejętności. Przede wszystkim musi pracować na konsekwencją i precyzją zagrań, ale ten nawyk będzie miała szansę wytworzyć w sobie grając częściej z rywalkami z czołowej "50".
Z takim zapleczem Japonki mają szansę szybko wrócić do najlepszej "16" Pucharu Federacji. W lutym w Kantonie w turnieju Grupy I Strefy Azja/Oceania rozegrały 11 pojedynków i wszystkie wygrały. W meczu z Kazachstanem niesamowitym wyczynem popisała się Kurumi Nara. Wróciła ona z 2:6, 2:5, 0-40 i pokonała 2:6, 7:6(4), 6:2 Jarosławę Szwiedową, ćwierćfinalistkę Rolanda Garrosa 2010 i 2012. Tym zwycięstwem zapewniła Japonii możliwość występu w barażu o Grupę Światową II. W nim ekipa z Kraju Kwitnącej Wiśni stawiła zacięty opór Białorusinkom. W kwietniu w Ariake Coliseum w Tokio drużyna Wiktorii Azarenki awans wywalczyła dopiero po grze podwójnej.
Moim zdaniem Osaka ma największe szanse na nawiązanie do sukcesów Date-Krumm czy Sugiyamy. Ta pierwsze po wieloletniej nieobecności wróciła do czynnego uprawiania tenisa. Po wznowieniu kariery udało się jej zdobyć jeden tytuł w głównym cyklu (Seul 2009), a w 2013 roku doszła do III rundy Australian Open i Wimbledonu. 45-letnia Date-Krumm, aktualnie 182. rakieta świata, gra płasko, używa mało topspinu. Jest takim przyczajonym tygrysem, który zakrada się po cichu do siatki i ciągle pokazuje dużo młodszym rywalkom jak w tej strefie kortu grać należy. Sugiyama znana jest z tego, że wystąpiła w 62 wielkoszlemowych turniejach z rzędu (jej rekord w Wimbledonie 2015 pobił Roger Federer). Jest ona zdobywczynią trzech wielkoszlemowych tytułów w deblu (US Open 2000, Roland Garros 2003 i Wimbledon 2003). Polscy kibice pamiętają ją z meczu barażowego o Grupę Światową II Pucharu Federacji, jaki odbył się w 2009 roku w Gdyni. Pokonała wtedy Urszulę Radwańską, przegrała z Agnieszką Radwańską oraz w parze z Ayumi Moritą uległa Klaudii Jans-Ignacik i Alicji Rosolskiej w rozstrzygającym deblu. W październiku 2009 roku Sugiyama zakończyła karierę. W singlu w głównym cyklu zdobyła sześć tytułów. Mierząca 163 cm Japonka była niesłychanie szybką tenisistką znaną z niesamowitego woleja. Potrafiła tak sobie ustawić grę, że nawet nie dysponując fantastycznym serwisem umiała szybko znaleźć się przy siatce i z żelazną konsekwencją kończyć akcje.
Osaka nie gra tak dobrze przy siatce, jak Date-Krumm i Sugiyama, ale wszystko przed nią, ma dopiero 18 lat. Posiada doskonałe warunki do gry ofensywnej zarówno z głębi kortu, jak i z przodu, więc szlifowanie woleja może jej zapewnić komfort gry i uczynić z niej tenisistkę bardzo wszechstronną. Wolej nie jest jednak w modzie, więc raczej pójdzie w kierunku niesłychanej precyzji z głębi kortu przy bardzo ryzykownej grze, idąc śladem swojej idolki Sereny Williams. Osaka mieszka i trenuje na Florydzie, a w Stanach Zjednoczonych w tenisie liczy się siła. Skuteczność w zagrywaniu potężnych piłek to od dawna klucz do wielkich wyników w kobiecym tenisie. Serena Williams jest jednak tylko jedna, a Osaka na razie marzy o sukcesach, tak jak inne Japonki. Liczę również na Hibino i Hibi, które inteligencją w grze górują nad pozostałymi niskimi rodaczkami. Czy któraś Japonka kiedyś rozkwitnie i zostanie narodową bohaterką? Chiny miały Na Li, która w wieku 29 lat sięgnęła po pierwszy wielkoszlemowy tytuł. Japońską gwiazdą jest Kei Nishikori, a panie są w jego cieniu. Od czasu do czasu niektórym z nich udaje się pokazać z dobrej strony. Znajdują się w przedsionku sławy i marzą, że kiedyś staną się rozpoznawalne tak jak finalista US Open 2014.
Łukasz Iwanek
Moim tez!
Dokladnie to zaczalem sie jej przygladac od tego pamietnego Stanford. Nie ma zap