US Open 2020 zostanie pozbawiony kilku znaczących postaci rozgrywek. W turnieju męskim nie zagrają m.in. Roger Federer, Rafael Nadal, Gael Monfils i Stan Wawrinka. Z tego powodu pojawią się opinie kwestionujące znaczenie nowojorskiej imprezy. - Nie możesz nazwać Wielkim Szlemem turnieju, w którym nie wystąpi tak wiele osób - powiedziała chociażby Marion Bartoli.
Ale można na tę sprawę spojrzeć z innej perspektywy. Tak w rozmowie z portalem atptour.com zrobili Brad Gilbert i Mark Philippoussis. Obaj byli świetni tenisiści, obecnie obserwatorzy rozgrywek i eksperci telewizyjni, uważają, że w związku z zaistniałymi okolicznościami otwiera się ogromna szansa dla graczy z dalszego szeregu.
- To trochę jak z turniejem NCAA w koszykówce. Ktoś nisko rozstawiony może dojść daleko, nawet do półfinału. Odnoszę wrażenie, że brak publiczności i nieobecność kilku znaczących tenisistów stwarza ku temu szansę - mówił Gilbert.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: popis Huberta Hurkacza. Trafił idealnie
- Myślę, że zobaczymy szalone rezultaty. Po prostu nie sądzę, że po czymś takim można oczekiwać, że będzie normalnie. Myślę, że do półfinału albo finału dostanie się ktoś, kto będzie prawdziwym zaskoczeniem - dodał niegdyś czwarty tenisista świata i były trener Andre Agassiego czy Andy'ego Murraya.
Z kolei Philippoussiss, finalista wielkoszlemowych US Open 1998 i Wimbledonu 2003, powiedział: - Wznawiasz sezon turniejem rangi Masters 1000, a potem jest US Open. To ogromna szansa dla każdego i okazja, aby ugryźć tenisistów z czołowej "czwórki".
- Mogą pojawić się ogromne niespodzianki - kontynuował. - Może to nie będzie aż tak zaskakujące, bo tenisiści dopiero wracają, ale jest to szansa szczególnie dla facetów spoza najlepszej "10", którzy mogą pokazać, kim naprawdę są i awansować w rankingu - ocenił Australijczyk.
Kim Clijsters weźmie udział w US Open. "Wciąż stać mnie na pokazanie dobrego tenisa"