Zdrowy Stan Wawrinka zawsze jest brany pod uwagę do wąskiego grona graczy, którzy mogą sprawić sensację w Wielkim Szlemie. W dobie pandemii COVID-19 Szwajcar zrezygnował jednak z gry w US Open 2020 i pozostał na europejskiej mączce. Na kortach Rolanda Garrosa odpadł w III rundzie po pięciosetowym boju z Hugo Gastonem. Sezon zwieńczył ćwierćfinałem w paryskiej hali Bercy.
Notowany obecnie na 18. miejscu w rankingu ATP 35-latek kontynuuje współpracę z trenerem Danielem Vallverdu. Wawrinka poleciał do Melbourne, choć jeszcze miesiąc temu nie było to takie pewne. - Staram się wrócić do formy. Podczas świąt Bożego Narodzenia otrzymałem pozytywny wynik testu na COVID-19 i przez ponad 10 dni musiałem pozostać w domu. Straciłem całą pracę, jaką wykonałem w okresie przygotowawczym - powiedział w rozmowie z "Australian Financial Review".
- Podczas pierwszych pięciu dni czułem się bardzo źle. Objawy, jakie występują, sprawiają, że jesteś bardzo zmęczony każdego dnia. To nie było miłe przeżycie. Spędziłem w domu trudny czas. Teraz w końcu zaczynam dostrzegać, że czuję się lepiej. Choroba może naprawdę ciebie dotknąć, dlatego ważne jest, aby być naprawdę ostrożnym - dodał Stan.
Wawrinka poleciał do Melbourne, gdzie odbył obowiązkową dwutygodniową kwarantannę. W przyszłym tygodniu będzie najwyżej rozstawiony w zawodach Murray River Open (ranga ATP 250). Potem weźmie udział w wielkoszlemowym Australian Open 2021 (8-21 lutego). Szwajcar to mistrz tej imprezy z 2014 roku. Na jego koncie są również tytuły wywalczone w Roland Garros (2015) i US Open (2016).
Zobacz także:
Nick Kyrgios czarnym koniem w Australian Open?
Australian Open: pierwsi tenisiści zakończyli kwarantannę
ZOBACZ WIDEO: Najwyższy poziom organizacji podczas Australian Open. "Mimo kwarantanny Iga mogła bez problemów trenować"