Władze Tennis Australia wydały wielkie pieniądze, aby turniej w Melbourne mógł zostać rozegrany w czasach koronawirusa SARS-CoV-2. Tenisistom opłacono transport i zapewniono miejsce w wybranych hotelach. Ponadto z powodu pandemii COVID-19 trzeba było zainwestować niemałe pieniądze w środki bezpieczeństwa.
Dyrektor Australian Open i prezes australijskiej federacji, Craig Tiley, powiedział, że "kwota jest astronomiczna". Straty związane z organizacją wielkoszlemowych zawodów szacuje na ponad 100 mln dolarów australijskich (ok. 78 mln dolarów amerykańskich). Przepadła cała rezerwa w wysokości 80 mln i konieczne będzie zaciągnięcie pożyczki w wysokości od 40 do 60 mln.
- Nie będzie łatwo, ponieważ stracimy wiele milionów dolarów. Nie znamy jeszcze dokładnych liczb. Musimy jeszcze zobaczyć, jakie będą rachunki - powiedział Tiley w programie Dwayne's World na antenie radia SEN.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Połamał hokejowy kij na głowie rywala
Szef australijskiej federacji dodał, że spore straty przyniósł pięciodniowy lockdown, który został wprowadzony w Melbourne w związku z wykryciem przypadków COVID-19. - To duży cios, ponieważ przez pięć dni nie można było sprzedawać biletów, nie można było sprzedawać towarów, a nasi partnerzy i sponsorzy nie mogli się odpowiednio prezentować - dodał.
Dyrektor Tiley jest jednak dumny z tego, że udało się zorganizować turniej. - Australia opracowała pewien poradnik, którym może się podzielić z całym światem. Mieszkańcy Melbourne, stanu Wiktoria i Australijczycy mogą być dumni, że zorganizowaliśmy turniej z wielkimi gwiazdami z różnych zakątków świata - zakończył.
Czytaj również:
Naomi Osaka sprowadziła Serenę Williams na ziemię. Amerykanka nie dogoni rekordu
Dreszczowiec w ostatnim gemie nie odwrócił losów meczu. Jennifer Brady wciąż może śnić o potędze