[b]
Z Tokio - Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty[/b]
Znakomicie rozpoczęła się sobota dla Joanny Linkiewicz. Wydawało się, że Polka nie ma dużych szans na przebrnięcie eliminacji na 400 m przez płotki - z powodu problemów zdrowotnych straciła wiele dni przygotowań, przez co jej najlepszy wynik tego sezonu wynosił zaledwie 56,32 s.
Jednak w eliminacjach 31-latka zaprezentowała się świetnie i nie tylko wywalczyła awans do półfinału (z czwartego miejsca), ale pobiła rekord życiowy! 54,93 s to jeden z najlepszych wyników w historii tej konkurencji w Polsce.
- Marzyłam o tym od lat! - przyznała po biegu Linkiewicz, po której widać było zmęczenie, po biegu długo leżała na bieżni, potem jeszcze kilkakrotnie łapała głębszy oddech. Była jednak szczęśliwa. Gdy zobaczyła swój wynik na telebimie, wydała z siebie bardzo głośny okrzyk radości, który słyszał cały stadion.
ZOBACZ WIDEO: Polskie wioślarki w doskonałych humorach! "Może ktoś nam przemyci sake"
- Nie mogłam uwierzyć w ten rezultat. Myślałam że to będzie 55,8, coś takiego. A tu szok i euforia. Zmęczenie? Ja często tak reaguję, na mistrzostwach Europy w Amsterdamie też długo leżałam po półfinale, ale do finału się zregenerowałam i wygrałam - przypomniała.
Linkiewicz nie ukrywała, że warunki panujące podczas porannych sesji nie są dla niej najlepsze.
- Już na rozgrzewce mnie przytykało. Nie spodziewałam się tym bardziej takiego wyniku. Jest super, a co najlepsze, są rezerwy, bo popełniłam kilka błędów technicznych i musiałam zwalniać przed płotkami. Jeśli to uda się poprawić, to jestem w stanie jeszcze raz pobić rekord życiowy - zapowiedziała.
Półfinały biegu na 400 przez płotki odbędą się w poniedziałek.
Czytaj także:
Tokio 2020. Dramaturgia podczas eliminacji. Tylko jeden Polak z awansem
Co oni narobili?! Z tego będzie medal!