"Co Bóg zrobił Niemcom?". Nie mogą uwierzyć w to, co się stało
Konkurs oszczepników podczas igrzysk olimpijskich w Tokio, to jedna z tych rywalizacji, która najbardziej zszokowała kibiców na świecie. Szczególnie ubolewają Niemcy, bowiem wielki faworyt do złota nawet nie awansował do ścisłego finału.
Niemiecki dziennik przypomniał, że ich faworyt z łatwością wygrał wszystkie 10 zawodów, w których w tym roku brał udział. Co więcej, aż 7-krotnie przekraczał granicę 90 metrów. To wszystko pozwalało myśleć, że nie ma innej możliwości niż złoty medal olimpijski w jego wykonaniu.
Okazało się jednak, że turniej olimpijski rządzi się własnymi prawami, a niemiecki faworyt zaliczył spektakularną klęskę. Co prawda tamtejsze media główną część winy zrzucają nie na swojego zawodnika... a na nawierzchnię.
ZOBACZ WIDEO: Tokio 2020. "Mógł z powodzeniem walczyć o medal". Ennaoui zdradza kulisy startu i przygotowań Marcina Lewandowskiego"Bild" zauważa, że Vetter podczas eliminacji miał problem z niezwykle szybkim i sprężystym tartanem. Natomiast portal Sport.de wprost pisze, iż taka nawierzchnia nie przystoi zawodom o takiej randze i nazywa ją "przedszkolną".
Ostatecznie Johannes Vetter w finale miał jedynie jedną udaną próbę. Jednak 82,52 metra to było zbyt mało, aby wejść do ścisłego finału i walczyć o medale. Te szanse jednak miał inny z reprezentantów naszych zachodnich sąsiadów - Julian Weber.
Drugi z Niemców może również mówić o niesamowitym pechu, bowiem do medalu zabrakło mu jedynie 14 centymetrów. Weber poprawił swój rekord życiowy i rzucił oszczepem na odległość 85,30 metrów. To jednak było za mało, aby zakończyć zawody na podium.
Dlatego nie może dziwić, że największy niemiecki dziennik w bardzo emocjonalny sposób relacjonował zawody oszczepników. "Co Bóg oszczepu miał przeciwko Niemcom tego wieczoru..." - tak zakończono materiał w "Bildzie".
Zobacz także: Wielcy mistrzowie wracają na podium
Zobacz także: Pierwszy taki triumf Amerykanek