Weronika Nowakowska: Biathlon w Polsce i za granicą to dwa światy

Biathlon w Polsce i za granicą to dwa światy - uważa Weronika Nowakowska, najlepsza zawodniczka olimpijskiej reprezentacji w tej dyscyplinie. W igrzyskach w Vancouver zajęła piąte miejsce w biegu indywidualnym.

W tym artykule dowiesz się o:

Jak zaznaczyła, "Ameryki nie odkrywa". -Po olimpijskich zmaganiach w Kanadzie jedynie utwierdziłam się w przekonaniu, jaka jest przepaść między polskim i światowym biathlonem.

Według Nowakowskiej nie chodzi tylko o wyniki rywalizacji, ale o wszystko, co się na nie składa. To m.in. system szkolenia i organizacja zawodów. Różnica między tymi w Polsce, a imprezami Pucharu Świata jest ogromna.

Zawodniczka nie bardzo też wie, kto może zastąpić Nadię Biłową, jeśli trenerka nie zechce przedłużyć umowy o pracę z kadrą.

- Z pewnością są takie osoby, które uważają, że na tym stanowisku powinna nastąpić zmiana. Zwolnić kogoś nie jest problemem, gorzej z zatrudnieniem odpowiedniej osoby, która zechce bezgranicznie oddać się ciężkiej pracy, która ma wiedzę i ogromne doświadczenie. Osobiście nie widzę w gronie polskich szkoleniowców osoby mogącej zająć miejsce Biłowej" - powiedziała PAP Nowakowska po przylocie do Warszawy.

Urodzona w Dusznikach Zdroju (7 lipca 1986) zawodniczka AZS AWF Katowice podkreśliła, że pochodząca z Ukrainy trenerka, która osiem lat zajmuje się kadrowiczkami, nauczyła ją bardzo wiele i jej zasługą są postępy, jakie poczyniła.

- Jestem bardzo wdzięczna trenerce. W ciągu trzech lat zrobiłam duże, siedmiomilowe kroki. Pomogła mi w kwestii strzelania, poprawiła technikę wielu elementów. A przecież nie zajmowała się wyłącznie moją osobą. Wszystko miała na głowie. Trzymała pieczę nie tylko nad zawodniczkami, ale między innymi nad serwisem, odnową biologiczną, a czasami nawet nad sprawami organizacyjnymi - zaznaczyła Nowakowska.

Przyznała też, że w czasie igrzysk nie było okazji ku temu, by usiąść i spokojnie przedyskutować temat pracy z reprezentacją, który wcześniej sygnalizowała Biłowa.

-Mówiłabym nieprawdę, gdybym twierdziła, że trenerka zasygnalizowała swoje odejście teraz. Wspominała już o tym, i w grudniu, i w styczniu, ale to nie były jednoznaczne deklaracje. Przypuszczam, że pani Nadia nie podjęła jeszcze ostatecznej decyzji, ale jaka by nie była, uszanuję każdy jej wybór - dodała.

Jak będzie wspominać igrzyska w Vancouver? - Bardzo pozytywnie. A to przede wszystkim dzięki przesympatycznym Kanadyjczykom. Są gadatliwi, tak jak i ja, więc jak doszło do rozmów, to się nam buzie nie zamykały. Jeśli chodzi o atmosferę w naszej ekipie, nie odczułam, aby była negatywna. Dzień za dniem upływał bardzo szybko, a wszystkie były podobne do siebie. Nie mam też najmniejszych zastrzeżeń do pracy polskiej misji w Whistler i przy tej okazji chciałabym serdecznie podziękować całemu zespołowi - odpowiedziała biathlonistka.

Nowakowska zgodziła się z opinią, że niewypałem były biathlonowe ubiory startowe i treningowe, za które odpowiadał związek. Kto konkretnie? - Tego nie wiem i trzeba o to zapytać prezesa, jak wróci z Kanady. Szalonym pomysłem było odwrócenie naszych barw narodowych na strojach. Czy tak miało być, czy taki był zamysł projektanta? Na pewno nie powinno być tak, by kostiumy, w których mamy startować czy trenować, dostarczane były tuż przed rozpoczęciem zawodów. Musi być czas na ich sprawdzenie i ewentualne poprawki - powiedziała Weronika Nowakowska.

Zawodniczka chce się skupić teraz na trzech ostatnich imprezach Pucharu Świata 2009/2010, które odbędą się w marcu: 10-14 w fińskim Kontiolahti, 16-21 w Oslo Holmenkollen i 23-28 w rosyjskim Chanty-Mansijsku.

Komentarze (0)